Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
​Dzisiaj daaalam czadu ;)


Dzisiaj daaalam czadu ;)
Sniadanie: 1 kawalek ciemnego pieczywa z plasterkiem wedliny drobiowej i trzema krewetkami, herbatka czerwona. Drugie sniadanie: salatka owocowa z cappuccino. Obiad: galaretka z kurczaka i 3 lyzki puree z ziemniakow, talerz pomidorowej. Podwieczorek: plasterek zoltego sera i 2 kawaleczki pieczywa z maslem, 2 sliwki, 2 mandarynki. Kolacja: pita wieloziarnista z kawalkami sera, salatka z pomidora, ogorka kiszonego, ogorka swiezego i cebuli, kukurydza, krewetki. No i niestety potem jeszcze druga i piwo :/
Bardzo bola mnie nogi, tak jakbym odzyskala miesnie. Do tej pory czulam dwa galaretowate, spuchniete dragi. Nogi to czesc mnie, ktora najtrudniej radzi sobie z odchudzeniem.
Nie mam ochoty na slodycze. Jak latwo zauwazyc mam cholerna slabosc do zoltego sera i lodow waniliowych. Od 8 stycznia zrzucilam 5.10 kg. Pierwszym punktem etapu do zaliczenia jest dla mnie zejscie do 75 kg. To bardzo trudny prog. Niewiele razy udalo mi sie go przekroczyc. Nastepny to 70 kg no i upragnione 65 kilogramow. 
Odkad nie jadam czerwonego miesa moje samopoczucie jest bardzo dobre. Spie lepiej, poruszam sie jakby tak bardziej sprawnie.
Dobrej nocy :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.