Śniadanie ok, pełnoziarnista bułka z twarogiem półtłustym itd. Potem miseczka owoców z jogurtem low fat. Mniej więcej o 14:00-stej banan. Po powrocie a w zasadzie jeszcze w drodze po pracy do domu napad wilczego głodu: 3 plastry świeżo kupionego właśnie w sklepie żółtego sera, 2 plastry szynki, garść orzechów i 2 szczypki kiszonej kapusty.
Zeszły tydzień mile mnie zaskoczył wagowo. Myślałam, że nie będzie aż tak dobrze jak dla mnie. Dzisiaj poczułam pierwszy raz wiosnę w powietrzu.
Moje życie jest do dupy. Nie wiem jak to się dzieje że mimo to jestem w dobrym nastroju.
A to będzie mój obiad:
Aż się prosi o majonez hihihi
Ahnijaa
1 kwietnia 2014, 08:50Ja boję się myśleć w ten sposób (mam na myśli to "życie do dupy"). Złe myśli ściągają złe rzeczy... Ale jeśli rzeczywiście jest tak, jak być nie powinno, to może rzeczywiście czas na wiosenne porządki w życiu... Tylko takie rozsądkiem dyktowane, a nie emocjami. Piękny, kolorowy obiad. Wesoły, wiosenny :-)))
Encywka
31 marca 2014, 21:59Może wraz z wiosną czas na zmiany, jakieś porządki w życiu. Mnie z reguły nie biorą postanowienia noworoczne, bardziej wiosenne :)
Norgusia
31 marca 2014, 20:03Mam nadzieje, ze to tylko przejściowe myślenie o tym życiu do dupy???? czemu aż tak??? Trzymam kciuki, żeby było lepiej!