Witam Was Kochani!
Dawno sie do Was nie odzywałam, ale postanowiłam w końcu napisac i opowiedziec co się u mnie dzieje. :)
Nie będę ukrywała, że ostatnio trochę ciężko idzie mi z dietą, ale już Wam opowiem dlaczego. Na osiedlu, w którym mieszkam miałam bardzo blisko do Lidla, to jeden z moich ulubionych sklepow, czesto tam chodziłam i często kupowałam sobie produkty, z których komponowałam zdrowe posiłki. No i od niedawna sklep zamknęli w celu przebudowania go na dużo większy, który otworzą dopiero zimą. Szczerze mówiąc nie mam w pobliżu żadnego sklepu, w którym mogłabym kupic na bieżąco zdrowe rzeczy i tym sposobem od ostatnich paru dni jadlam niezbyt zdrowo i zdecydowanie za dużo... Nie jestem z tego dumna i nawet nie chcę wchodzic na wagę, ale gdy teraz pojade z moim P. na duze zakupy do sklepu, który znajduje się duzo dalej, to zrobię zapasy zdrowej zywnosci tak, aby starczyly mi one na caly tydzien.
Poza tym wszystkim cwiczę nadal regularnie wiec nie bede juz na siebie taka zła, bo nie pokopałam wszystkiego na całej linii :)
Kolejną sprawą jest przyjazd mamy mojego P. Powiem Wam szczerze, ze bylam bardzo niezadowolona ze tu będzie, bo miałysmy ze sobą sporo konfliktów, ale mimo to próbuję sie z nia normalnie dogadywac i nie idzie nam tak źle. Mam nadzieję, że najblizsze 2 tygodnie zlecą szybko i wszystko wróci do normy, bo jej pobyt dezorganizuje cały mój czas, którego i tak nie mam zbyt wiele. Jutro musimy zabrac ją gdzies na wycieczkę, bo skoro już przyjechała, to nie będziemy siedzieli w domu tylko wypadałby gdzieś się wybrac dlatego moze szykuje mi się ciekawy dzien :)
Postaram się poprawic swoje odzywianie, bo czuje sie psychicznie bardzo zle z tym, ze nie wygladalo to tak jakbym chciala. Nie lubię nie miec tego pod kontrola, bo znam siebie i wiem, ze latwo mi zboczyc z toru, nie raz juz probowałam i konczyło się jak zawsze... Czyli powrotem do zlych nawykowi ponownym przybieraniem na wadze.
Trzymajcie kciuki, zebym nie zwariowała z moją 'teściową' i zebym do swojej morki nie pakowała żadnych 'gówien' To by było na tyle :)
Pa Kochani! :*
<3
jamida
18 maja 2015, 00:24a ja mam nadzieje, że jakoś przeżyjesz z tą teściową hehehe
Bobolina
16 maja 2015, 21:38haha mam podobnie z tym jedzeniem, latwo zbaczam ze "zdrowej" sciezki i jem swinstwa.. ale chwala Ci za to, ze dalej cwiczysz! nie wszystko stracone;) oj, tesciowa.. powazna sprawa.. to powodzenia, trzymaj sie tam i badz cierpliwa:)
nieplaczmy
16 maja 2015, 19:51Mam nadzieję, że już teraz będzie lepiej z jedzeniem u Ciebie.
littlenfat
15 maja 2015, 22:37Dobrze, że dalej ćwiczysz, bo mimo, że dieta nie jest idealna, to spalasz nadprogramowe kalorie i ciałko dalej się wyrabia :) Z teściową jakoś wytrzymasz. Dwa tygodnie, to nie tak długo. I nie ma wracania do złych nawyków ! Trza dalej iść naprzód. Jesteś jedną z moich vitaliowych motywacji. Nie spieprz tego ! Haha :*
eMZett
15 maja 2015, 22:42Nigdy nie przeczytałam czegos rownie miłego. Ja Twoja motywacja?! :o No teraz juz na pewno nie spieprze, dziekuję! <3