Hej, siedem dni za mną i mogę być z siebie dumna bo przetrwałam najgorsze. Najbardziej jestem zdziwiona tym że w tym czasie nie miałam wcale ochoty na słodycze i moją kochaną pepsi. Jednak odchudzanie chyba zaczyna się od głowy. ;)) Ten tydzień mi strasznie szybko przeleciał, szkoła, dom itd. W poniedziałek i wtorek ćwiczyłam ;) Nieudolne ale zawsze. Jeszcze nie wytrzymuje do końca tych ćwiczeń wszystkich ale to pewnie kwestia czasu. Od środy już nie ćwiczyłam ponieważ dostałam miesiączkę, chciałam ale nie miałam na to siły. Ale już po więc od dzisiaj zaczęłam znowu ćwiczyć ;)) Ten tydzień w szkole szykuje się lajtowo <3 więc będzie dużo czasu na ćwiczenia. Przywykłam już do jedzenia śniadania przed szkołą, na razie takiego w wersji mini ale z czasem będzie lepiej. W weekend odpoczęłam, w piątek wyszłam na długi spacer z koleżanką i na winko (moim winkiem była woda) ale mi to nie przeszkadzało. Tylko na chwile obecną nie wiem czemu ale nie jestem w stanie wypić 1,5 l wody dziennie. Litr wypije. Z babcią popijam sobie zieloną herbatkę albo z morwy białej. Wiem że nie powinnam ale codziennie rano wchodzę na wagę i te spadające gramy mnie motywują. Miałam się ważyć co 2 tygodnie ale będę co tydzień :P Zawsze w poniedziałek! ;)
I mam nowy plan na siebie 14 week challenge ;) czyli do wyjazdu w góry schudnąć 15 kg, plan niemożliwy nie, wbrew pozorom jak się wezmę porządnie to dam radę ;)
Dobry początek ;))
Na koniec moje zdjęcie ;)