''Od jutra będę się odchudzać'' powiedziała Emmelie n-ty raz zajadając się zestawem z McDonald's i popijając coca colą.
Moje problemy z wagą sięgają czasów gimnazjum, gdzie przez 3 lata z wagi 56 kg zrobiło się 82,5 kg. Czemu ja z tym nic nie zrobiłam? Próbowałam od liceum. Schudłam do 73 kg, potem znowu jadłam, tyłam, odchudzałam się, chudłam, jadłam, tyłam, odchudzałam się itd itd. Najniższą moją wagą w liceum była waga 69,9 kg, której nie udało mi się utrzymać z własnej głupoty.
Na ten moment moja waga jest wyższa niż kiedykolwiek i wynosi 86,5 kg.
Czuję się ze sobą źle, czuję się nieatrakcyjna i wstydzę się każdego wałeczka z osobna. Mogę wymienić w sobie kilka rzeczy, które lubię, ale wychodząc do ludzi nie myślę ''ale mam ładne oczy'' tylko ''ale mi się uda ocierają, obym nie miała dziury w spodniach''. Teraz jest zima, można zakryć każdy wałeczek (i wyglądać pod startą ubrań jak Buka), ale co będzie wiosną? Latem? Dobiję do 90 kg?
Marzę od lat, by mieć szczupłe nogi, mniejsze biodra (z tymi partiami ciała mam największy problem). Chciałabym mieć płaski brzuch... nawet chciałabym mieć wałeczek! Ale jeden mały, a nie trzy opony od traktora!
Potrzebowałam czasu by tyć, to muszę dać sobie czas aby schudnąć. Muszę znaleźć w sobie siłę i walczyć o swój wygląd, o swoje zdrowie, muszę zadbać o siebie.
OD DZISIAJ ZACZYNAM! Jeżeli chce się zacząć, to dzień nie ma znaczenia. Trzymajcie za mnie kciuki!
annna1978
23 stycznia 2019, 20:52Pięknie jesteś zmotywowana-trzymam kciuki:-)
wikawikaa
20 stycznia 2019, 15:07Do lata może być już znacznie, znacznie lepiej :) Trzymam kciuki, powodzenia!
Emmelie
20 stycznia 2019, 18:26Mam nadzieję, dziękuję ;)