Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień piąty :-)


to był jeden z tych dni, których się bardzo obawiałam. Prawie 10h w samochodzie, ok 800km. Kilkadziesiąt mijanych stacji benzynowych, na których "wzywały"  mnie ulubione hot-dogi. Kilka Macow....  Z kuponami?  Żal nie skorzystać! Chcąc zatankować widzę przydrożny bar, a na jego banerze piękna goloneczka..... Do tej pory były to standardowe punkty moich pracowych wyjazdów. 

Tak trudno było sobie wczoraj z tym poradzić. Na stacji, jak głupia 3 razy wchodziłam i wychodziłam. Nie muszę chyba wspominać jak patrzyła na mnie obsługa ;-) 

Efekt jest taki, że się nie złamałam. Natomiast cała sytuacja, dała mi wiele do myślenia. Jak słaba jestem. I jak do tej pory pozwalalam,  żeby rządziło mną jedzenie. To jest straszne!!!!

Koniec z tym. Znalazłam teraz kolejny argument przemawiajacy za!

W kwestii ćwiczeń,nie zrobiłam zupełnie nic. Jak wróciłam, to resztką sił się wykąpałam i padłam. Ale nie mam wyrzutów. W całym tyg musi być jeden dzień bez ćwiczeń i u mnie ten dzień był właśnie wczoraj ;-) 

Z jedzeniem sprawa wyglądała tak:

Pozdrawiam Was dziewczynki i mam nadzieję że u Was dzień bez tak wielu pokus ;-) 

  • gosik722

    gosik722

    27 lutego 2016, 16:42

    skąd ja to znam ciężko jest zwłaszcza bez słodyczy dla mnie każdy dzień to walka,wiem co czujesz,ale nie dajmy żeby żarcie nami rządziło,uwierz w swoje możliwości na pewno nie wszystkie odkryłyśmy:)

    • Em@ila

      Em@ila

      29 lutego 2016, 12:01

      Dokładnie tak! Nie będzie mną jakiś schaboszczak rządził :P

  • maldom

    maldom

    27 lutego 2016, 10:49

    Super, że dałaś radę, to prawda pokusy czyhają wszędzie, ale najważniejsze to nie dać się im :) wytrwałości w dążeniu do celu :)

    • Em@ila

      Em@ila

      29 lutego 2016, 12:01

      Dziękuję Ci bardzo i również wytrwałości życzę :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.