I to dosłownie, jestem wściekła jak cholera:/ Wychodzi na to, że od początku przyjęłam zła wagę i teraz, jak waga pokazuje dobrze okazuje się, jakbym wcale nie schudła, a wręcz przybrała 0,2 kilograma. Nosz jak widzę po sobie, że schudłam! Nie czaję:/
Ważę się zawsze w jednym miejscu i zawsze ta waga pokazuje kilka różnych wartości, w rozpiętości aż 2 kilogramów, to duże wahanie. Zawsze przyjmowałam tę najracjonalniejszą opcję (czyt. najmniejszą), jak każda kobita. Dzisiaj staję rano i co widzę- 79,4 kg! Zgadzałoby się, bo widzę po sobie i po ciuchach, że jest mnie trochę mniej, brykam 3 razy w tygodniu na siłownię, jem serki wiejskie i jogurty, piję wodę, nie jem słodyczy i nie jem na noc. Jestem cała w skowronkach. Do czasu, aż staję ponownie, notabene w tym samym miejscu i co widzę? 83,2 kg! Ej, to nie fair! Staję znowu i co? 82 kg. A ważę się zawsze na kafelku w kuchni, gdzie jest stabilnie. Ubrałam się i wściekła pojechałam do elektronicznego po nową baterie, bo myślę sobie: "Pewnie to bateria mnie stresuje". Wróciłam, wymieniłam i co? Dupa, waga pokazuje 82,8 kg, czyli już nie 79,4...Dlaczego?:( Być może chudnę, ale widocznie moje poprzednie pomiary były zaniżone i teraz nawet nie wiem, ile schudłam, bo poprzedni pomiar również był tym najmniejszym jaki uzyskałam podczas ważenia. Wściec się idzie, noooo:(
Kurde, ile ja w końcu ważę??!!
Ważę się zawsze w jednym miejscu i zawsze ta waga pokazuje kilka różnych wartości, w rozpiętości aż 2 kilogramów, to duże wahanie. Zawsze przyjmowałam tę najracjonalniejszą opcję (czyt. najmniejszą), jak każda kobita. Dzisiaj staję rano i co widzę- 79,4 kg! Zgadzałoby się, bo widzę po sobie i po ciuchach, że jest mnie trochę mniej, brykam 3 razy w tygodniu na siłownię, jem serki wiejskie i jogurty, piję wodę, nie jem słodyczy i nie jem na noc. Jestem cała w skowronkach. Do czasu, aż staję ponownie, notabene w tym samym miejscu i co widzę? 83,2 kg! Ej, to nie fair! Staję znowu i co? 82 kg. A ważę się zawsze na kafelku w kuchni, gdzie jest stabilnie. Ubrałam się i wściekła pojechałam do elektronicznego po nową baterie, bo myślę sobie: "Pewnie to bateria mnie stresuje". Wróciłam, wymieniłam i co? Dupa, waga pokazuje 82,8 kg, czyli już nie 79,4...Dlaczego?:( Być może chudnę, ale widocznie moje poprzednie pomiary były zaniżone i teraz nawet nie wiem, ile schudłam, bo poprzedni pomiar również był tym najmniejszym jaki uzyskałam podczas ważenia. Wściec się idzie, noooo:(
Kurde, ile ja w końcu ważę??!!
CzterolistnaKoniczynka
14 października 2013, 19:38wypieprz tą wagę! :P Patrz na cm
emiiily
12 października 2013, 23:40Ja nie potrafię si mierzyć i się nie mierzę bo zawsze jak próbowałam to potem mierzyłam się w złym miejscu i nic z tego nie wychodziło:P
Naparapataszka
12 października 2013, 23:22liczą się wymiary a nie waga:P lepiej chyba się mierzyc:P powodzenia kochana :P
emiiily
12 października 2013, 22:33Już ogarnęłam wagę- udało mi się wraz z chłopakiem ocenić, w którym miejscu waży dobrze i będziemy się teraz ważyć razem i szacować wspólnie, czy waga ściemnia czy nie:) stoi teraz w jednym miejscu, gdzie waży (chyba) dobrze :)
Rakietka
12 października 2013, 17:40Rozumiem problem z wagą...a może jakaś waga starego typu, by się przydała? Licz teraz od aktualnej :) Ale ważne, że widzisz po sobie, że spada ;)
avonek777
12 października 2013, 14:07ja zawsze przyjmuję wagę, która pojawi się np 2 razy. Aha a jak ciągle się waha to biorę większą a nie mniejsza za słuszną :)
Ineezka
12 października 2013, 12:25Obierz ta wieksza za swoja wage. Jesli bd nieprawidlowa zawsze mozesz liczyc na niespodzianke :D az dziwne, ze takie duze wahania by byly.. z ktoras cos jest nie tak.