Jak tam mija niedziela? Przyznam szczerze ze nie lubię niedziel sa dla mnie gorsze chyba od poniedziałków. dziś piękna pogoda to strzeliłam godzinkę rowerem myślę ze ponad 20km. poleciało.Biegania nie będzie choć mi się na serio chce. Dobre wieści, tak patrze na swoje ciało i chyba się troszkę kurczy, jakoś tak nie równomiernie(ja typowe jabłko), ale im mnie niej będzie to ta różnica zrobi się coraz to mniejsza.
Wiecie że ja nie z tych co planują wyznaczają terminy, daty. Ale tak do końca roku myślę ze da sie ze mnie zrobić szczupłe dziewczę. Pewnie ze bym chciał klasnąć w dłonie i pach być szczupła. Chciał bym , ale tez wiem ze to nie możliwe. nawet nie chce szybko chudnąć,bo wiem że to tylko wróży mega jojo. Kojarzy mi sie tylko z bólem głowy, zawrotami, brakiem sił, ciągłym głodem, rozdrażnieniem, myślach o jedzeniu, zakazach, marzeniach o zakończeniu odchudzania.... bez sensu kompletnie.Wierzę ze mi sie uda na serio w to wierzę. Musze być tylko konsekwentna. Czego Wam i sobie życzę.
Co do biegania, postanowiłam podnosić powoli poprzeczkę. Małymi kroczkami dążyć do godzinnego biegu. Jestem w stanie strzelić 40 min i widzę ze te moje bieganie coraz bardziej przypomina bieganie.Holendrzy to dziwny naród słyną z miłości do sportu, ale spora cześć z nich to typowe fastfoodowe kanapowe lenie.
bilmece
10 kwietnia 2016, 20:32Ja uwielbiam niedziele :)Super, ze zauwazasz pierwsze efekty swojej pracy. Bedac konsekwentnym nie jest straszne czekac na efekt koncowy, nawet jak mialoby to dluzej trwac. Lepiej tak- dluzej,ale ze swiadamoscia ze zarowno efekty, jak i nowe nawyki na dluzej pozostana z nami :)