Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 83
17 maja 2009
Juz w Angli. powrot do pracy. atmosfera przeokropna, az sciska czlowieka. moje nastawienie niejagorsze. chyba pobyt w Polsce mnie jakos zrelaksował i uspokoił. ciekawe na jak długo. jak patrze w lustro to sie sobie podobam. wciaz okragła ale jakos tak mniej. niestety przestrzeganie diety idzie mi coraj gorzej. moj narzeczony mi nie pomaga - raczej ulega mi i moim pokusom. moje wymarzone 60 kilo wydaja sie tak daleko... tak wiec byle do 80, potem 70 az w koncu moze 60. musze jakos wytrwac. wciaz obawiam sie wejscia na wage - ze pokaze wiecej, a nie mniej. ogolnie rodzinka ze mnie zadowolona, widzi poprawe ;D. niestety nadal wychodze na zdjeciach jak wieloryb. ech... byle do piatku (bo mam wolne ;)).pozdrowionka
Adrelia
18 maja 2009, 22:28byle do piatku ech.... bylebym wiedziala ze weekend wolny...
mala1616
18 maja 2009, 20:42Dasz rade;)!Nie wszystko mozna miec od razu,trzeba na to czasami zapracowac,a jak sie włozy w to wysiłek to dotarcie do celu bedzie bardziej przyjemne:)Bedziesz mogłA powiezdiec:ZROBILAM TO!UDAŁO MI SIE!jestem z siebie dumna!:)