Witajcie,
u mnie się trochę działo przez ostatnie kilka dni...
w czwartek po porannej akcji wylądowałam z Mikołajem w szpitalu..
Biedaczek wymiotował od 6 rana,
nie dało rady inaczej pojechałam z nim na do szpitala na izbę przyjęć..
bałam się odwodniania.. wymiotował nawet od zwilżenia warg..
a takie maluszki łatwo się odwadniają...
wylądowaliśmy na oddziale dziecięcym w grupie żygo-sraczkowej...
bo jakby mało poszło górą to wieczorem zaczęła się biegunka...
lało się z niego... nawet nie wiem ile raz zmieniałam pampersa..
w ciągu dwóch dni - piątek-sobota...
na szczęście nie miał gorączki, osłuchowo czysto...
wypił pięć kroplówek..
ale nie mam nawet słów co moje dziecko wyprawiało,
gdy próbowałyśmy założyć Mu motylka do ręki...
po 6 godzinach haftowania On miał siłę się bronić...
trzymałam go z pielęgniarka, a druga się wkłuła...
dobrze, że mają wprawę... bo dawno nie przechodziłam takiego stresu...
wiedziałam, że kroplówka Mu potrzebna, ale serce mi się krajało,
bo czułam że sama sprawiam mu ból...
na widok lekarza ze stetoskopem,
pielęgniarki z termometrem czy wagą istny cyrk wyczyniał...
Ordynatorka była zdumiona...że on taki uparty...
na szczęście w niedziele już było dużo lepiej...
badania wyszły dobre z krwi, w kale nie było rota-wirusów...
i dziś wróciliśmy do domku...
oj dziękuję za to, bo tam taki przemiał, że co chwile nowe towarzystwo...
Kończę, bo czas odespać szpitalne nocki...
Dobrej nocy
claudia2002
3 marca 2015, 14:10zdrówka dla Mikosia :***
klaudiaankakk
3 marca 2015, 08:50oj współczuję :(
OnceAgain
3 marca 2015, 07:57Oj to Miki zaliczył swój pierwszy pobyt w szpitalu. Ale dobrze że tak szybko udało Was się stamtąd go zabrać :)
Ellfick
3 marca 2015, 15:21Czuje się już dobrze, więc może spokojnie w domku do siebie dochodzić..
MamaJowitki
2 marca 2015, 23:33Ciesze się ze juz Dobrze i ze juz w domciu jesteście.
Ellfick
3 marca 2015, 18:09Domek to jednak domek :)