Witajcie,
fajnie szło i poszło sobie w las... mam na myśli swoją dietę...
ale najwidoczniej ja i moja silna wola jesteśmy beznadziejne...
moje myślenie jak tylko rano wstanę opiera się głownie na tym co i kiedy zjem...
mam jakąś chyba szajbę na tym punkcie... teraz też...
kiszki mi marsza grają, a jak mimo,
iż chce głowę zająć czymś innym to myślę tylko o żarciu...
Mikołajek śpi, Pan I. w pracy na nocce...
a ja głodna wzięłam się za przygotowanie materiałów pod kartki ślubne..
doszła do wniosku, że nie mam w sobie żadnej pasji.. jestem jakaś pusta...
i to dobija mnie jeszcze bardziej... czas znaleźć sobie jakieś zainteresowanie..
poza pracą, sprzątaniem, dzieckiem i "Wspaniałym stuleciem"...
no więc karki ślubne - przydadzą się dopiero na 11 kwietnia...
Żeni się mój młodszy Brat... i pobierają się nasi znajomi...
mamy dwa zaproszenia na ten termin, ale wiadomo Brat ważniejszy...
teraz mam czas to sobie przygotuję, a dokończę przy innej wolnej chwili...
kupię koperty.. i będzie tanio, a z klasą - przynajmniej taką mam nadzieję..
a tak w ogóle to czeka nas ślub i wesele prawie nad morzem...
podróż ok. 600 km... nie wiem jak to z młodym przetrwamy...
kończę co zaczęłam i zerkam co u Was...
Dobrej nocy..
Mandaryneczka
11 lutego 2015, 16:11Moze zgromadz sobie jakies zdrowe przekąski,ktore Cie uratuja w momentach glodu salodyczowego,najgorzej choikowac czekolady batony...jak jak mam faze na zdrowe odzywianie to slodyczy wcale nie kupuje tylko np suszone owoce, musli, etc i tym sie zywie....mam nadzieje, ze wszystko pojdzie git na slubie
OnceAgain
11 lutego 2015, 08:23Kartki chcesz sama robić? Może być fajny efekt finalny :)
Ellfick
11 lutego 2015, 15:01Jak zrobię to wyrzucę fotkę. ;)