Witajcie,
dziś wyjazdowy dzień.. rano pojechaliśmy do L-ca na targ..
kupiliśmy trochę warzyw i owoców.. potem Lidl... no i wstyd się przyznać odwiedziliśmy wuja Donalda...
ale w sumie raz w miesiącu to chyba nie grzech...
przed 14 Mikoś włączył drzemozę,
a na 14 Pan I. pojechał na zebranie wspólnoty mieszkaniowej..
musimy wymienić piec w domu i trzeba to było obgadać z sąsiadami i zarządcą..
znów szykują się wydatki...
a potem pojechaliśmy do K-cina do moich Rodziców..
byliśmy na wycieczce żniwnej... hi hi.. bo Tata miał akurat kombajn na polu..
a Mikołaj miał frajdę grzebać się na przyczepie w wielkiej kupie łubinu...
potem kawka z Mamą moją, zakupy w Biedrze i w domu byliśmy 20.56....
Mikoś już w autku się ululał... dobrze, że pampers zmieniłam jeszcze u Dziadków...
a ja zjadłam kupioną na targu śliwkę giganta... (notabene dobra była)
no i siedzę.... góra prasowania wczoraj najpierw nieznacznie się zmniejszyła,
by po kolejnym małym zmniejszeniu dziś ok. godziny 14
przekroczyć poziom maksimum...
--> czyt. dowaliłam sobie kolejny wielki suchy automat (mamy taki na 8,5 kg prania)
no i co dalej... w kuchni czeka bieronkowe piwko malinowe..
a mi się już nic nie chce... buu....
poczytam co u Was...
Dobrej nocy...
sylwcia1704
31 sierpnia 2014, 17:13Ja mam 7 kg i jak upiorę to jest ciekawie hehe ;) to jeszcze większa to już szaleństwo ;)
chrupkaaaa
30 sierpnia 2014, 10:03Pracowity dzień że ho ho :) W takim razie życze spokojniejszej soboty :)
Ellfick
31 sierpnia 2014, 07:46Oj sobota była jeszcze aktywniejsza.. Ale dziś niedziela i odpoczywam...