Witajcie,
ale jestem zmęczona Kotki moje...
ciężki dzień dzisiaj mino iż to niedziela...
a zaczęło się już wczoraj.. od sobotniego poranka ostro walczyliśmy w kuchni..
musieliśmy z panem I. ostro drapać ze ścian starą farbę kredową..
swoja droga przed nami jeszcze sufit, ale to temat na jutro...
wczoraj walczyliśmy do 19, bo mój Mężulek biedny jeszcze na nocki musi chodzić..
tak, więc po 21.30 zostałam sama..
ale byłam na tyle zmęczona, że już mi się nie chciało kompa otwierać..
ale natura sprawiła mi bonus, bo w zasadzie szybko mi to spanie przeszło..
nie mogłam zasnąć do 3 rano.. no masakra.. po prostu..
dzień ciężki się zapowiadał, a ja nie mogłam spać..
jeszcze trochę, a mogłam poczekać na powrót męża z pracy..
ale nie cierpię się męczyć,
więc wzięłam butelkę zaczętego już zresztą czerwonego poweselnego wina..
i dopiero ten cudowny napój sprowadził na mnie sen..
ale 6.20 i Mężuś sprowadził mnie na ziemie swoim wielkim wejściem..
ale umył się i już po kilkunastu minutach leżał obok mnie..
leżakowaliśmy tylko do 10.20..
poleciałam do sklepu szybko po coś na śniadanko do kanapek..
ogarnęliśmy się i po 12 już byliśmy w drodze na wielkie zakupy...
tak tak.... zakupy w IKEA
Moje Kochane kuchnia zakupiona... dobrze, że nasze kombi jest pojemne..
kupiliśmy wszystkie szafki stojące..
ale jestem hepi... nasza pierwsza wspólna kuchnia... jejku...
fakt zanim Mężulek ją złoży minie jeszcze wiele dni...
- bo jego męskie ego nie zamierza płacić za te usługę i sam je zmontuje....
a jakie zestaw?
jednak "stat kremowy"
a na jakim etapie w ogóle remont kuchni i łazienki??
łazienka stanęła w miejscu z braku czasu...
w kuchni mamy już płytki położone..
jutro dalej czyszczenie ścian, bo od wtorku wejdzie pan od gipsów...
musimy zabudować jeszcze wnękę po drzwiach..
bo chyba nie zbyt mądre mieć dwoje drzwi do łazienki..
no i mam nadzieje, że do końca tygodnia się wyrobi z gładzią,
potem jeszcze malowanie sufitu i pozostałych ścian... no i wielkie szorowanie...
na końcu meble....
łazienka mam nadzieje, że ruszy od następnego poniedziałku...
ciężko jest bez łazienki...
Dobrej nocy....
ale jestem zmęczona Kotki moje...
ciężki dzień dzisiaj mino iż to niedziela...
a zaczęło się już wczoraj.. od sobotniego poranka ostro walczyliśmy w kuchni..
musieliśmy z panem I. ostro drapać ze ścian starą farbę kredową..
swoja droga przed nami jeszcze sufit, ale to temat na jutro...
wczoraj walczyliśmy do 19, bo mój Mężulek biedny jeszcze na nocki musi chodzić..
tak, więc po 21.30 zostałam sama..
ale byłam na tyle zmęczona, że już mi się nie chciało kompa otwierać..
ale natura sprawiła mi bonus, bo w zasadzie szybko mi to spanie przeszło..
nie mogłam zasnąć do 3 rano.. no masakra.. po prostu..
dzień ciężki się zapowiadał, a ja nie mogłam spać..
jeszcze trochę, a mogłam poczekać na powrót męża z pracy..
ale nie cierpię się męczyć,
więc wzięłam butelkę zaczętego już zresztą czerwonego poweselnego wina..
i dopiero ten cudowny napój sprowadził na mnie sen..
ale 6.20 i Mężuś sprowadził mnie na ziemie swoim wielkim wejściem..
ale umył się i już po kilkunastu minutach leżał obok mnie..
leżakowaliśmy tylko do 10.20..
poleciałam do sklepu szybko po coś na śniadanko do kanapek..
ogarnęliśmy się i po 12 już byliśmy w drodze na wielkie zakupy...
tak tak.... zakupy w IKEA
Moje Kochane kuchnia zakupiona... dobrze, że nasze kombi jest pojemne..
kupiliśmy wszystkie szafki stojące..
ale jestem hepi... nasza pierwsza wspólna kuchnia... jejku...
fakt zanim Mężulek ją złoży minie jeszcze wiele dni...
- bo jego męskie ego nie zamierza płacić za te usługę i sam je zmontuje....
a jakie zestaw?
jednak "stat kremowy"
a na jakim etapie w ogóle remont kuchni i łazienki??
łazienka stanęła w miejscu z braku czasu...
w kuchni mamy już płytki położone..
jutro dalej czyszczenie ścian, bo od wtorku wejdzie pan od gipsów...
musimy zabudować jeszcze wnękę po drzwiach..
bo chyba nie zbyt mądre mieć dwoje drzwi do łazienki..
no i mam nadzieje, że do końca tygodnia się wyrobi z gładzią,
potem jeszcze malowanie sufitu i pozostałych ścian... no i wielkie szorowanie...
na końcu meble....
łazienka mam nadzieje, że ruszy od następnego poniedziałku...
ciężko jest bez łazienki...
Dobrej nocy....
kate3377
15 października 2012, 20:26Chyba Cię tym razem nie pocieszę. Nienawidze remontów!
haszka.ostrova
15 października 2012, 13:06ojeku, rzeczywiście sporo pracy u Ciebie! u mnie na szczęście remontu już prawie koniec, ale nie mieliśmy też tyle pracy co Wy! (tylko zdzieranie tapet+malowanie ścian i wszystkich drzwi oraz okien...). No ale my mieszkanie wynajmujemy, więc nie musieliśmy wszystkiego to zmieniać... Nie mogę się doczekać na zdjęcia z Waszego mieszkanka po remoncie, na pewno będzie cudownie wyglądać! :)
anowia24
15 października 2012, 10:40pracowicie u Ciebie, ale jak zobaczysz końcowe efekty to bedzie Cie duma rozpierać ze to wszystko sami zrobiliście:) pozdrawiam
malaczarna28
15 października 2012, 10:39miłych snów . Ciężki czas Was czeka. Remonty wymagają dużo czasu i wysiłku. Ale późńęj ...... będzie super Pozdrawiam Danka
mili80
15 października 2012, 08:44Ajj te remonty Cie wykończą... Trzymaj się jakoś wsród tego całego zamieszania :*
baniacz
15 października 2012, 08:40nie na widzę remontów, ale po jaka radość z tego co mamy :D
OnceAgain
15 października 2012, 08:35Oj Kochana remonty pełną parą widzę :) ale chwilkę się pomęczycie ale później ile radości z tego będzie :)