w końcu udało mi się doprowadzić mojego laptopa do stanu używalności.. już myśłam, że to jego koniec.. jakiś czas temu mając problemy z zainstalowaniem mojego antyvirusa ściągnęłam sobie >pandę< no i się zaczęło.. najpierw komp zwolnił, potem net.. a że mam iplusa, który nie za szybko wogóle działa.. zdecydowałam się oddać koledze mojego skarba.. i co się okazało.. >panda< to świństwo, które nie jest w stanie wyłapać wszystkich wirusów, a w konsekwencji robaczki, koniki i viruski zjadły mi 1/4 biosa :) masakra.. bo już myśłam, że teraz kiedy tak bardzo potrzebuje mojego laptopka będzie zbierał kurz u kolegi.. po szóstej próbie instalacji windowsa, przekleństwach w stronę kompa i - podejrzewam tylko - w moją stronę, że baby to niech łapy z daleka od techniki trzymają udało się.. dziś wszystko sobie poinstalowałam.. i mogę ostro brać się do pracy.. :D
dietka jak najbardziej zachowana.. z ćwiczeniami gorzej.. z czasem problemy.. muszę się na zajęcia przygotować.. mam masę roboty.. referat, kolosy, pisanie pracy mgr, ogródek i praca ;/ no i mama ledwo chodzi.. znów jutro na badania jedzie.. oj.. wali mi się wszystko na łep..
Życzę Wam miłego dnia
i
dietkowego tygodnia...
pinezka85
20 kwietnia 2009, 22:55Kochana jakby co to pamiętaj, że jestem z Tobą - jakbyś kiedykolwiek czegoś potrzebowała. Bardzo Ci dziękuję za wsparcie, słowa otuchy, za to, że jesteś! Trzymam za Ciebie kciuaski i wiem, że ze wszystkim dasz sobie radę! Pozdrawiam gorąco :*