nie chce zapeszać,
ale od soboty jest znów dobrze między mną a Żuczkiem...
dogadujemy się i nie kłócimy..
bo każde z nas stara się nie zaczepiać i prowokować..
jak coś to się upominamy i wrazie jakiś niejasności poprostu pytamy..
oj chce żeby znów było tak jak dawniej.. jesteśmy na dobrej drodze..
dietka na dziś ok. 1200 kcal,
ruch - byłam znów dziś na spacerku z moją Sarą..
dobrze mi robią takie przebierzki..
jej też, w domu potem nie psoci, bo jest zmęczona..
Pogadaliśmy sobie trochę wczoraj i Żuczek się wygadał..
ale to było przyjemne co powiedział... że mogę juz skończyć odchudzanie, bo mój tyłeczek już tego niepotrzebuje, a on nie chce tulić się do kości..
fajnie, że widać efekty mojej walki z samą sobą.. to mobilizuje..
ale ja mam jeszcze jeden cel... już nie chodzi o wagę.. jest mi obojętna..
moim głownym celem jest zmniejszyć obwód w pasie..
bo ten jest zdecydowanie za duży.. i bardzo powoli schodzi..
a ta opona jest koszmarna...
tak, więc już dziś po pracy skupiam się na mięśniach brzucha..
pozdrawiam serdecznie......
Swoya
6 kwietnia 2009, 21:19mi smakuja, moze glownie dlatego ze slodyczy od dawna ni ejadlam :) bardzo bardzo dobre, a co do kalori to napisalam w moim menu ;)
pinezka85
6 kwietnia 2009, 20:20Cieszę się, że u Was lepiej :) No i jak fajnie milutko Ci Twój Mężczyzna powiedział :) Ale wiadomo - masz się czuć dobrze sama ze sobą, więc ja trzymam kciuki za zrzucanie tej oponki :) Pozdrawiam :*