Witajcie...
mamy kolejny piękny dzionek...
aż miło rano wstać kiedy słonko świeci...
a jeśli jeszcze ma się świadomość, że za kilka godzin trzaśnie się drzwiami w pracy
i nadejdzie czas dwudniowego odpoczynku... błogi raj.....
mimo, że planów na jutro wiele...
ale to zawsze lepiej niż siedzieć w pracy w papierach...
a wracając do tematu stabilizacji....
to jestem trochę w kropce...
nie liczę kalorii, więc nie wiem o ile powinnam jeść więcej...
ale z drugiej strony nie chce jeść więcej...
wcześniejsza moja dieta nie dała efektów trwałych...
szybko wróciło wszystko z czym się zmagałam...
bo wróciłam do wcześniejszego jedzenia...
oto moje menu tak mniej więcej w tygodniu:
ok. 8.00 - I śniadanie - pół bułki lub dwie kromki chlebka z "czymś" (wędlina, ser, pomidor, ogórek, papryka) lub pół rogala z serkiem homo lub jogurtem)
ok. 12.00 - II - pozostała część bułki lub dwie kromki lub pół rogala z I śniadania.
w między czasie "coś" słodkiego na ząb - krówka, michałek, itp.
ok. 16.00 - obiad (porcja mieszcząca się w tej niższej części talerza)
zdecydowanie skopiona bardziej na warzywach i konkrecie...
ziemniaki wcale lub w wersji mini mini...
ok. 18 - coś do popołudniowej herbatki (lody, kawałek ciasta, itp.)
jeśli jest tego za dużo to kolacji brak...
w weekendy wstajemy później, więc
ok. 10.00 - śniadanie
ok. 14.00 - obiad
ok. 17.00 - podwieczorek
ok. 19-20.00 - kolacja
nie obżeram się, jem mniej niż w zeszłym roku...
organizm się przyzwyczaił do takiej ilości... nie czuje potrzeby by jeść więcej...
nie jestem głodna...
czuje się lekka, samopoczucie dużo lepsze niż wcześniej...
obiecałam sobie, że będę dbać o swoją linię już teraz zawsze...
koniec grubej baby.... zabiłam ją gdy zdobyłam szczyt.... :D
zastanawiam się co może mieć wpływ na problemy z regularnością @..
ostatnio mam z tym problem.. zawsze było jak w zegarku co 28 dni przez 5 dni...
ciekawe czy spadek wagi może mieć aż takie znaczenie..
od jakiegoś czasu spóźnia mi się 2-3 dni co miesiąc..
niby myślałam, że zaczęło się już środę, ale nic z tego...
bo tak jakby się zaczęło, a teraz nic..
może powinnam zrobić test...??
Miłego weekendu moje Piękne..... :D
mamy kolejny piękny dzionek...
aż miło rano wstać kiedy słonko świeci...
a jeśli jeszcze ma się świadomość, że za kilka godzin trzaśnie się drzwiami w pracy
i nadejdzie czas dwudniowego odpoczynku... błogi raj.....
mimo, że planów na jutro wiele...
ale to zawsze lepiej niż siedzieć w pracy w papierach...
a wracając do tematu stabilizacji....
to jestem trochę w kropce...
nie liczę kalorii, więc nie wiem o ile powinnam jeść więcej...
ale z drugiej strony nie chce jeść więcej...
wcześniejsza moja dieta nie dała efektów trwałych...
szybko wróciło wszystko z czym się zmagałam...
bo wróciłam do wcześniejszego jedzenia...
oto moje menu tak mniej więcej w tygodniu:
ok. 8.00 - I śniadanie - pół bułki lub dwie kromki chlebka z "czymś" (wędlina, ser, pomidor, ogórek, papryka) lub pół rogala z serkiem homo lub jogurtem)
ok. 12.00 - II - pozostała część bułki lub dwie kromki lub pół rogala z I śniadania.
w między czasie "coś" słodkiego na ząb - krówka, michałek, itp.
ok. 16.00 - obiad (porcja mieszcząca się w tej niższej części talerza)
zdecydowanie skopiona bardziej na warzywach i konkrecie...
ziemniaki wcale lub w wersji mini mini...
ok. 18 - coś do popołudniowej herbatki (lody, kawałek ciasta, itp.)
jeśli jest tego za dużo to kolacji brak...
w weekendy wstajemy później, więc
ok. 10.00 - śniadanie
ok. 14.00 - obiad
ok. 17.00 - podwieczorek
ok. 19-20.00 - kolacja
nie obżeram się, jem mniej niż w zeszłym roku...
organizm się przyzwyczaił do takiej ilości... nie czuje potrzeby by jeść więcej...
nie jestem głodna...
czuje się lekka, samopoczucie dużo lepsze niż wcześniej...
obiecałam sobie, że będę dbać o swoją linię już teraz zawsze...
koniec grubej baby.... zabiłam ją gdy zdobyłam szczyt.... :D
zastanawiam się co może mieć wpływ na problemy z regularnością @..
ostatnio mam z tym problem.. zawsze było jak w zegarku co 28 dni przez 5 dni...
ciekawe czy spadek wagi może mieć aż takie znaczenie..
od jakiegoś czasu spóźnia mi się 2-3 dni co miesiąc..
niby myślałam, że zaczęło się już środę, ale nic z tego...
bo tak jakby się zaczęło, a teraz nic..
może powinnam zrobić test...??
Miłego weekendu moje Piękne..... :D
MartaJarek
3 sierpnia 2012, 10:32Myślę, że to wina cyklu, ja też mam teraz co 30-32 dni, z testem jeszcze poczekaj tak z 5 dni.
OnceAgain
3 sierpnia 2012, 09:40Kochana jeżeli co miesiąc spóźnia Ci się @ te 2-3 dni to oznacza tylko tyle że cykl Ci się wydłużył i nie masz już @ po 28 dniach tylko po 30. Tak więc się nie denerwuj. Ja też teraz tak mam. Może przez spadek wagi tak się nam przestawiło ale przecież to nic złego ;).
lemoone
3 sierpnia 2012, 09:40to poczekasz i zobaczysz :) ale z pewnością zobaczysz ,że to nic poważnego ;) stawiam na ten stres u Cię ;)
bedezdrowa
3 sierpnia 2012, 09:28mało jesz jak na stabilizacje:)
lemoone
3 sierpnia 2012, 09:21dieta ma dużo znaczenie na okres, ostatnio miałam okres spóźniony o tydzień i dziwnym trafem trwał tylko 3 dni, co było dla mnie dziwne, bo trwa normalnie u mnie 5 i na czas. ale na szczęściu wróciło do normy :) chyba organizm już ma to, co potrzebuje . okres, też może się spóźniać od stresu jakiegoś :) jej, dużo jej opcji i pewnie sama o tym wiesz :) a jeżeli chcesz się upewnić,że to nie wina tego, to może warto zrobić ten test .. ;)