Witajcie,
... bo od wczoraj zawzięłam się i znów ograniczyłam spożycie..
dobrze mi idzie i jakimś cudem nie głoduje... moje MŻ :)
mały motywatorek... he he....
humorek mam dziś dobry, bo pogoda piękna...
więc już umówiłam się na wieczorny nordic..
trzeba się dużo ruszać...
muszę się przyznać... sama w do tego wewnętrznie doszłam, że od momentu gdy waga zeszła do 55 kg czuje się trochę bardziej pewna siebie.. i mniej depresyjna...
ogólnie to nie przejmuje się tak bardzo ważeniem...
bo te cudne 55 kg daje mi już tyle radości...
wczoraj otwarłam szafę i w sumie nie do końca wiem czy się cieszyć czy płakać...
wszystkie moje spodnie materiałowe są mi za duże... o spódniczkach nie wspomnę..
jedynie zaczynam mieścić się w sukienki, które miałam na sobie z 5-8 lat temu..
to akurat miły aspekt.. bluzeczki są luźniejsze..
tylko teraz nie mam nawet jeansów konkretnych..
chyba przerzucę się na spódniczki jak tylko je trochę pozwężam..
nie chce za bardzo nic kupować do momentu aż waga się w pełni ustabilizuję..
może zrobię sobie jakiś maraton po second-handach..
może uda mi się kupić jedną parę spodni tak na teraz...
... bo od wczoraj zawzięłam się i znów ograniczyłam spożycie..
dobrze mi idzie i jakimś cudem nie głoduje... moje MŻ :)
mały motywatorek... he he....
humorek mam dziś dobry, bo pogoda piękna...
więc już umówiłam się na wieczorny nordic..
trzeba się dużo ruszać...
muszę się przyznać... sama w do tego wewnętrznie doszłam, że od momentu gdy waga zeszła do 55 kg czuje się trochę bardziej pewna siebie.. i mniej depresyjna...
ogólnie to nie przejmuje się tak bardzo ważeniem...
bo te cudne 55 kg daje mi już tyle radości...
wczoraj otwarłam szafę i w sumie nie do końca wiem czy się cieszyć czy płakać...
wszystkie moje spodnie materiałowe są mi za duże... o spódniczkach nie wspomnę..
jedynie zaczynam mieścić się w sukienki, które miałam na sobie z 5-8 lat temu..
to akurat miły aspekt.. bluzeczki są luźniejsze..
tylko teraz nie mam nawet jeansów konkretnych..
chyba przerzucę się na spódniczki jak tylko je trochę pozwężam..
nie chce za bardzo nic kupować do momentu aż waga się w pełni ustabilizuję..
może zrobię sobie jakiś maraton po second-handach..
może uda mi się kupić jedną parę spodni tak na teraz...
kate3377
26 kwietnia 2012, 10:30Mam ten sam problem. Wszystkie spodnie, w których chodziłam do pracy wręcz na mnie wiszą, dżinsy to samo. No jakiś koszmar normalnie. Nie mam ani jednej dobrej pary:/
DreamsComeTruee
26 kwietnia 2012, 09:23mam podobnie, bo ja co prawda jeszcze nie schudlam i nie sa mi za duze rzeczy, ale chetnie wybralabym sie na jakies zakupy ale mysle, no ale jak schudne to beda za duze:)