Zjechałam troszkę z wagi ale to żadne diety, ćwiczenia. Efekt tylko zmartwień. Z Mamą jest coraz gorzej a w zeszłym tygodniu amputowali jej nogę. Od lat choruje na parkinsona i zaczynają się spustoszenia w mózgu. Teraz nawet nie wiemy czy jęczy bo cierpi czy chce coś powiedzieć. Dziś po raz pierwszy od operacji na pytanie o picie powiedziała TAK, ale tylko raz jej się udało. Zrobiła się sztywna i mamy wrażenie, że każde dotknięcie sprawia jej ból. Na co dzień zajmuje się nią siostra a ja dojeżdżam wspierać.Co będzie gdy ją wypiszą ze szpitala? Przerażenie nas ogarnia.
Nie życzę nikomu takiej kuracji odchudzającej.
paniania1956
4 grudnia 2017, 17:33Wiem jak to jest, w zeszłym roku od grudnia po kwiecień zajmowałam sie mama lezaca i wręcz sztywna... miała zawal i zapalenie płuc. Nigdy się taka osoba nie zajmowałam ale moje starania przyniosły efekty i stał się cud, mama wróciła do zdrowia i jako tako funkcjonuje, oczywiście, kąpiel zakupy sprzątanie to już na mojej głowie ale jest ok, zamiast śmierci jak twierdzili lekarze, mama wstała i chodzi po mieszkaniu co prawda ale zawsze, toaleta, śniadania kolacje i malutki obiadek tez ogarnie. Sek w tym ze ja od opieki i stresu przytyłam do 118 kg i w tym roku od maja zrzuca wagę. Na każdego stres działa inaczej.