Właściwie to nie wiem od czego zacząć, tyle rzeczy się wydarzyło w moim życiu, tyle mnie tu nie było. A właściwie byłam, zaglądałam, czytałam ale brakło odwagi by coś napisać, pustka w głowie.
Zacznę może od początku. Koniec diety zbiegło się z chorobą dziecka. Po wielu badaniach i wizytach u lekarzy specjalistów, niektórych rzekłabym pseudospecjalistami ale tę kwestię może pomińmy, udało się w końcu ustalić przyczynę choroby - GLISTA LUDZKA. Moje dziecko było tak zarobaczone (mimo że raz w roku go odrobaczałam!), że doszło do obrzęku naczynioruchowego - silna reakcja organizmu na toksyny pasożytów. Wszelkie dolegliwości nareszcie znalazły swą przyczynę. Ciągłe choroby układu oddechowego, kaszel, infekcje, uczulenia na pokarmy, wysypki, silna nadpobudliwość ruchowa, płaczliwość etc. były spowodowane tym dziadem. Glista bytująca w ludzkim organizmie je i wydala a wraz ze swoimi odchodami wydziela bardzo silne substancje toksyczne. Organizm nie radził sobie już z tym wszystkim stąd takie objawy. Niestety ale glista będąc w ciele składa jaja. Wędrujące wraz krwią jaja dostają się do całego organizmu w tym do płuc i oskrzeli powodując choroby układu oddechowego, kaszel, nawracające zapalenia. Po wielu wizytach u różnych lekarzy udało mi się dotrzeć do specjalisty parazytologa zajmującego się chorobami pasożytniczymi. Pytam: "Panie doktorze jak to możliwe skoro ja dziecko corocznie odrobaczałam?", a on na to: "to za mało, pojedyncza dawka leku nawet powtórzona za jakiś czas nie jest w stanie zwalczyć pasożytów, dawkę trzeba podać 5 dni pod rząd a za dwa tygodnie powtórka. Proszę leki podać nie tylko dziecku ale również sobie, najbliższej rodzinie oraz zwierzętom."
I tak oto przeszliśmy sześć cykli odrobaczania polskimi lekami a ona dalej była. Teraz po raz kolejny próbujemy lekami z USA, z racji restrykcyjnych przepisów unijnych u nas niedostępnych. Mam nadzieję, że tym razem się powiedzie.
W między czasie synek przeszedł zabieg usunięcia trzeciego migdałka, który zajmował mu całe gardło. Nie mógł oddychać nosem miał zaburzony sen i bezdechy nocne oraz wysiękowe zapalenie uszu i niedosłuch (strasznie krzyczał jak mówił). Zabieg trwał 1,5 godziny na szczęście wszytko poszło bez większych problemów a gardło i uszy szybko się wygoiły.
Zaliczyliśmy też wielką przeprowadzkę do swojego własnego domu :) przenosiny wszystkich gratów z wynajmowanego mieszkania + od jednych i drugich rodziców zajęło nam kilka dni. Ale nareszcie jestem panią na włościach :)
W trakcie tych wszystkich życiowych zakrętów (a było ich jeszcze bardzo wiele ale ciężko wszystko zmieścić w jednej notce) nie było czasu ani chęci na dietowanie, planowanie, rozsądne gotowanie. Przestałam się mieścić w ciuchy! Nie ma co się oszukiwać po prostu się zapasłam!!! Waga na koniec sierpnia pokazała 69 kg czyli 6 kg na plusie. Z początkiem września zaliczyłam grypę żołądkową to był chyba impuls to powrotu do diety. Po kilkudniowym rozstroju żołądku bałam się cokolwiek brać do ust i tak z dnia na dzień powracam do zdrowego odżywiania. Waga po miesiącu pokazała 66 kg więc jest 3 kg na minusie. Póki co aktywność fizyczna jest zerowa ale jakoś ciężko jest mi zmusić się do tych wszystkich wygibasów. Cieszę się tym co już spadło i oby tej werwy nie utracić :)
studentka_UM_Lublin
3 października 2014, 15:50niezłe miałaś przeboje z tym dzieckiem.... dobrze, że wreszcie wiadomo, jaka przyczyna... przynajmniej wiesz, co leczyć...życzę powodzenia w nowym domu :) mam nadzieję, że więcej przestrzeni sprzyja wygibasom i zdrowemu jedzonku :) pozdrawiam :) ps. mam prośbę. jeśli będziesz miała chwilkę i będziesz mogła wypełnić prowadzoną przeze mnie ankietę na temat nawyków żywieniowych to będę wdzięczna. dzięki z góry. tutaj masz link: https://docs.google.com/forms/d/1R8tyVMBmJwI7uaHp3uh9kjP158DKPLkHUg6rM076gdI/viewform