Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wracam z podkulonym ogonem.


Waga wystrzelila do 76 kg. Jedna z najwyzszych wag jakie mialam, oczywiscie na samo lato I moj urlop (ktory zaczyna sie w niedziele). Az ciezko sobie wyobrazic, ze jeszcze dwa lata temu latem wazylam 60 kg, a waga zaczelam sie wspinac w gore dokladnie poltora roku temu- kiedy zmienilam prace, na lepsza, bardziej stresujaca, dluzsze godziny, ciagle podjadanie, wieczne ciasta, lunche itd itp.

Moje proby schudniecia od wtedy konczyly sie tylko dodatkowymi kilogramami.

Winilam juz swoja tarczyce (wiem, ze moja mama ma problemy), ale jak usiadlam I nad tym pomyslalam, to stwierdzilam, ze to nie zadna tarczyca tylko moje lenistwo, brak zorganizowania sobie czasu I brak silnej woli. Nikt nie zmusza mnie do jedzenia na wynos, butelek wina, ciaglych wyskokow do pubu, ktore koncza sie fast foodem, Wszystko moja wlasna wina. Probowalam uzywac starych treningow z diety sprzed dwoch lat, ale znudzily mi sie, robilam je po lebkach, nie uzywalam ciezarkow, itd.

Wczoraj poszlam na zakupy wakacyjne, bo nie wchodze w zadne z moich spodenek, I oczywiscie wrocilam ze spodniczka bo ja tych udzisk w spodenkach nikomu nie bede pokazywac!

Skonczylo sie tak jak zwykle- placzem I zgrzytaniem zebami. Nie mam stroju kapielowego, wygladam jak wieloryb. Do tego przed samym @, napuchnieta, a moj ogromny biust ma rozmiar prawie dwa razy taki- mam wrazenie, ze wszystko mi sie wylewa z biustonoszy :(

Doszlam do wniosku, ze sama nie dam rady, I przeszukalam diety online w poszukiwaniu czegos nowego- dwa lata temu tak wlasnie schudlam, ale dieta byla niesamowicie restyrykcyjna- nie jadlam zadnych wegli tygodniami, nie jadlam glutenu ani nabialu, nie jadlam prawie wcale owocow- stwierdzilam, ze tym razem nie dam rady na takiej restrykcji. Diete Vitalii wyprobowalam lata swietlne temu, ale draznily mnie ciagle soczki I jogurciki z wysoka zawartoscia cukru, a cwiczenia byly za lekkie I trwaly latami.

Skonczylo sie na zakupie diety z innego portalu o odchudzaniu, zaczynam dzisiaj. Jedzenie mnie przekonuje- jest zdrowo I nieco nudnawo, ale niema zadnych ukrytych cukrow, I jest kromka ciemnego chleba na dzien ;) Cwiczenia sa super, w koncu mog pouzywac hantli I ciezarow. Zaraz zaczynam pierwszy trening, zobaczymy jak pojdzie.

Najwazniejsze to skupic sie przestrzeganiu menu na moim urlopie, ktory zaczyna sie w niedziele. Planuje cwiczenia tak czy siak, dodatkowe calorie chce spalic jazda na rowerze, ale mam nadzieje, ze uda mi sie powstrzymac od jedzenia wszystkiego co na mojej drodze.

Milej srody!

  • drosera85

    drosera85

    8 lipca 2015, 10:37

    To widzę, że mamy podobne historie :) Ja przytyłam jak zamieszkałam z mężem ;) Obiadki itd. A kilka lat temu 56 kg przy 158 cm. Potem jeszcze ciąża i masz babo placek.... Ale od jesieni schudłam już 8.5 kg, a teraz zaczęłam też ćwiczyć, więc poradzę sobie z tym!!! Ty też!! :D

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.