Okazało się, że mam stan przedcukrzycowy. To jeszcze nie tragedia, ale teraz już rozumiem, dlaczego tak mnie sen łapie w najdziwniejszych momentach i dlaczego ciągle jestem jakaś taka bez energii. I schudnąć też trudniej. Hormony w porządku, ale pani doktor zgasiła moją radość twierdzeniem, że to jeszcze nie meno, ale nie ma się z czego cieszyć, bo poważnie jest..... Pochodzę z rodziny cukrzyków i niby wiem, co robić, ale jednak przeglądam tablice z indeksem glikemicznym, no i pora zaopatrzyć się w jakąś literaturę. Ścisła dietka kochana, nie ma lekko. Na razie dietka i ruch wystarczą i mam nadzieję, że obejdzie się bez chemii w postaci tabletek albo jeszcze gorzej. Zastanawiam się nad zmianą diety V. na tą z indeksem glikemicznym.
Początek grudnia był trudny. Trochę mi się plan odchudzania zaburzył - jak to jest, że ciągle trzeba walczyć o utrzymanie rytmu? Wystarczy chwilka, bo cos się wydarzy nieoczekiwanego. Jestem tym już zmęczona. W ogóle ciągle jestem zmęczona. Długo nie pozwalałam sobie na marudzenie, ale dzisiaj poczułam, że troszkę muszę się poużalać. Tylko troszkę i tylko dzisiaj - zepsuł mi się znowu samochód. Nagle, bez ostrzeżenia, odmówił współpracy i po prostu zasnął na środku ronda. Na szczęście siłą rozpędu dotoczyłam się do bardziej ustronnego miejsca. Komórka to super wynalazek!!!!!! Bez niej byłaby kicha, a tak nie wpadłam w panikę, wykonałam kilka telefonów, po czym laweta zawiozła "nas" do ulubionego wasztatu. Autko nocuje, a ja rano do pracy komunikacją miejską z całym majdanem komputerowo-pojemniczkowym. A... i jeszcze kubek z ciepłą wodą imbirowo-cytrynową - może jednak z kubka zrezygnuję tym razem - jakoś trzeba się poręczy trzymać w autobusie.... Bida bez samochodu. Do pracy mam dość daleko, dwie przesiadki i potem 500 m marszu. Ale mojemu "staruszkowi' należy się od czasu do czasu odpoczynek (chociaż dopiero co odpoczywał, bo był w naprawie wydawałoby się, że wczoraj). Kalorie to wolę jednak gubić, jak nie musze dźwigać "wyposażenia" biurowego.
Buuu - pomarudzić czasem dobra rzecz...... już mi lepiej.... Jutro jest nowy dzień
I Wam życzę dobrego dnia :)
polishpsycho32
10 grudnia 2015, 01:09Moja mama miala cukrzyce..niestety zmarla.niestety wskutek rowniez jej powiklan..Pilnuj sie kochana bo to nie przelewki
e1272
10 grudnia 2015, 01:16Tak cukrzyca to świństwo - rozwala cały organizm i to po cichu....
polishpsycho32
10 grudnia 2015, 01:48no wlasnie podstepnie
iw-nowa
9 grudnia 2015, 14:22Zdiagnozowany stan to lepszy stan niż niezdiagnozowany. Będziesz mogła podjąć konkretne kroki w kierunku leczenia. Życzę żebyś się za to zabrała i nie poddawała się, potknięcia były są i będą, nie są powodem do zaprzestania pracy nad sobą.
e1272
10 grudnia 2015, 00:39Dokładnie - do tej pory żadne badania niczego nie wykazywały, choć podejrzewałam, że coś jest nie tak. Teraz będzie łatwiej działać, bo wiadomo juz, o co chodzi.
wiosna1956
9 grudnia 2015, 09:46Stan przedcukrzycowy , a skłonności rodzinne, czyli musisz sie miec na baczności !!!!
e1272
10 grudnia 2015, 00:36Oj tak, jednak mnie dopadło mimo, że się pilnowałam - najwyraźniej trzeba się starać bardziej :)