Ten tydzień to po prostu porażka pod względem pracy. Nic się nie dzieje. A wczoraj to już całkiem, od 10 do 15 nie było prądu, a później zepsuł mi się komputer. Dalej nie działa. Informatyk dopiero około 12 przyjdzie, także no... a w mojej pracy bez komputera jak bez ręki, równie dobrze mogłabym siedzieć w domu. Dodatkowo 16,5 stopnia w biurze, co za warunki pracy ;D
Za ilość jedzenia znowu dostanę po tyłku, ale co tam, trzeba być szczerym wobec siebie i świata :)
Poniedziałek: 950kcal... Śniadanie: jajecznica + pomidor, Obiad: serek wiejski, Kolacja: warzywa z mięsem w śmietanie. I dużo wody ;)
Z rana poszłam się przebiec. Cały dzień miałam taką energię, że chyba zacznę to robić częściej :)
Wtorek: 1128kcal. Śniadanie: jajecznica + pomidor, Obiad: serek wiejski, Kolacja: kurczak z warzywami. Woda - 4,5 litra.
Po pracy zrobiłam sobie fajny trening. Nieźle dał mi w kość, ale znowu, niby zmęczona, obolała, a energią mogłabym obdzielić ze cztery osoby ;)
Dziewczyny! Naprawdę nie chodzę głodna! Nie jestem zmęczona! Mam mnóstwo energii! Kalorycznie wychodzi nie dużo, ale objętościowo to naprawdę sporo jedzenia. Staram się jeść więcej, ale na ten moment taka ilość jedzenia mi odpowiada. I to jest na mojej diecie naprawdę normalne, bo za pierwszym podejściem miałam dokładnie tak samo. A po jakimś czasie kalorie ustabilizowały się na poziomie 1400-1500kcal. I tak będzie i teraz, spokojnie. ;)
Pozdrawiam! :)
angelisia69
18 maja 2016, 13:30to dobijaj chociaz dla zdrowia orzechami!maja duzo kcal a nie zapychaja,naprawde nie tedy droga zeby ograniczac kcal.lepiej zacznij odrazu zwiekszac bo pozniej metabolizm spowolni i nie bedzie ci waga na 1000kcal spadac.pojawia sie problemy zdrowotne itd.Wiem cos o tym bo sama od glodowek zaczynalam.
Walcze-O-Lepsza-Siebie
18 maja 2016, 10:33U mnie też ciężko żeby tych kalorii było więcej, dziś rano nawet do końca owsianki nie zjadłam bo już byłam pełna, a gdzie tu jak bym miała wypijać faktycznie tyle wody co trzeba, co bym się ciągle najedzona czuła.