Już za mną całe wyniki z cytologii, całe nerwy (które zazwyczaj sama sobie wkręcam)
Otóż jak powiedział mój ginekolog wyniki wzorowe :) co kwalifikuje mnie do następnej cytologii za 12 m-cy :D
Ale szczęście, ale ulga, bo sama się nakręciłam tak, jakby ta cytologia miała być moją wyrocznią, moja wina, odezwały sie wyrzuty sumienia, bo to moja pierwsza cytologia w zyciu i doskonałą miałam świadomość, ze powinnam ją zrobić juz dawno temu ;/
Jeden problem z głowy :)
Co do diety, jest...? jutro koniec mojego I etapu, wazenie, podsumowanie ćwiczeń, ważyć się nie ważyłam, ale waga napewno nie zeszła do 60 kg.
Postanowiłam, że muszę w najbliższym czasie gdzies wyjechac na weekend z mężem, odpocząć, zrelaksować się, odetchnąć od pracy i wszystkiego, od vitalii też muszę odpocząć bo już czasami tego wszystkiego nie ogarniam :) Nie przeszkadza mi, ale to nie w moim stylu, a chcąc nie chcąc cały czas trafiam na tematy, które stają się dla mnie uciążliwe. Typu: na ile wyglądam, ile jeszcze muszę schudnąć?- zawsze myślałam, ze odchudzamy się pod siebie, czyli tak aby się dobrze czuć w swojej wadze i aby osiągnąć swój cel. poza tym jest mi ciężko czytać niektóre bardzooo osobiste wpisy, bo ja nie lubię się tak uzewnętrzniać, niby wirtualnie, ale nie lubię, muszę kogoś dobrze poznać, aby przekazać mu treści dotyczące mojego prywatnego zycia, mojej rodziny itp, jest mi po prostu głupio to czytać i źle się z tym czuję.
kolejny temat to nagonka na Dukana- ale..., czytam dziewczyna po serii nie udanych diet sięga po dukana, po czym i ta dieta okazuje się, ze nie wytrzymała, zaczyna liczyć kcal, po czym równiez nie skutkuje, ale w tym momencie przypomina sobie że na dukanie ciężko było, ale jednak schudła te 2 kg w ponad tydzień i znowu wraca do dukana, a później się dziwimy, ze dukan szkodzi????? no kur** jak ma nie szkodzić? jak ma nie szkodzić każda inna dieta, co chwilę zaczynana i przerywana, przeciez organizm głupieje! Poza tym czasami mam wrażenie że na vitalii więcej dietetyków niż odchudzających się, tak dużo osób ma pojęcie i o tym i o tym i o tamtym, wszystko wiedzą...fuck...
Kolejny temat, demotywują mnie wpisy typu:dziewczyna 90 kg, schudła z 0.8 kg przez miesiąc i kolejny wpis, że płacze, bo nie chudnie, co jest nie tak? więc ja jej piszę co jest nie tak, bo prawie w kazdym wpisie przewija się moje ulubione hasło vitalii "zgrzeszyłam" :D :D no hasło jak dla mnie wymiata i jest bezkonkurencyjne...a my spowiednicy czytamy i rozgrzeszamy, bo zaraz widze komenty: "nie martw się, czasami można", a właśnie że dupa można, dupa wołowa, można ale jeżeli to kontrolujemy, a nie codziennie wpada coś niezapowiedzianego, tak jak w pamiętniku tej dziewczyny, po każdym "zgrzeszyłam" leci lista: 3 kostki ptasiego mleczka, 2 wafelki itd itp. No jak ma takim sposobem do cholery schudnąć???
Jest tego full, co jak stwierdziłam ma mnie wkurzac, to lepiej odpocząć. I wyjaśniam, nie krytykuję tych osób, które tu anonimowo wymieniłam, ich pamiętnik, ich cyrk ich małpy, chcą podjadać, niech podjadają, chcą opowiadać o rodzinnych sprawach-niech opowiadają, chcą się dowartościować-niech się dowartościowują.tak mnie dzisiaj żale wzieły :)
Najgorsze, jest to, ze jak ta 90kg dziewczyna pisze te grzechy, to napisałam jej komentarz, " dziewczyno, nie można co drugi dzień sobie tłumaczyć, ze czasami można, zeby się później nie rzucić na wszystko, bo gucio nie schudniesz, a tylko się zniechęcisz brakiem skuteczności diety" - wieczorem dostaję wiadomość- "nie rozumiem o co ci chodzi, ja po prostu nie mogę schudnąć, nie bądź nie miła". no załamałam się, bo mój komentzarz nie miał na celu jej krytykować ani poniżać, ani udowadniac to jaka jest słaba, chciałam jej pomóc, bo czasami słowa " przestań wpieprzać, jestes grubą świnią, zrób coś z sobą" działają jak dla mnie 100 razy lepiej niz słowa "czasami można ..."
Wiem po sobie, tak jak Wam kiedyś opowiadałam, że moim bodźcem do diety była moja klientka, która zapytała czy już urodziłam, a wcale w ciąży nie byłam, zabolało, ale pomogło, że wyrwałam się z kręgu mojej diety "na niby" czyt. odchudzam się, ale jak wpadnie coś nadprogramowego to zawsze można powiedzieć "nic sie nie stało".
A dieta to nie dieta, to nowy tryb życia, nie jest to chwila, moment, męka, a później nagroda, to trzeba przestawic sobie w komóreczkach i koniec. Oczywiście, ze "czasami można" czyt. na diecie tez trzeba wypić sobie piwo jak ktos lubi, też trzeba zjeść batona, tez trzeba opychac się kebabem :) ale tylko wtedy jeżeli to w pełni kontrolujemy!!! typu dzisiaj zjem, bo to czy siamto, ale następna przyjemność, dopiero w następny piątek i u mnie to działało!
W pół roku schudłam 18 kg, bo co? bo zdałam sobie sprawę w końcu jak wyglądam, bo była Klientka która posądziła mnie o ciążę, bo była babcia która w żartach mówiła, ze jestem gruba, bo były uwagi na ten temat, co zacisnełam zęby i powiedziałam "ja Wam jeszcze pokażę", i pokaząłam, udowowdniłam, zobaczyłam pierwszy raz jak opadają szczęki :)
A teraz??? nie potrafię schudnąć 3ech ostatnich kilo, dlaczego? bo wszędzie słyszę och-y i ach-y, o jak pięknie, jak to zrobiłaś?, cudownie wyglądasz, nie odchudzaj się już będziesz za chuda...... chuda chuda chuda...chyba utkwiło mi we łbie, i teraz bujam się z wagą 60kg w porywach do 62kg, bo jak jestem chuda to nie zaszkodzi: garść chipsów, kostka czekolady, lód mleczny, kawałek ciasta, kilka paluszków-wszytsko w minimalnych ilościach, ale często i to jest głównym powodem moje drogie Panie nie chudnięcia :) niech każda się rozgrzeszy i będzie wiadomo.
Co do mojego wpisu, to nie chce nikogo urazić, jest wolnośc słowa, każdy może pisać co chce, nie przeszkadza mi to i w pełni ma do tego prawo, od tego jest ten portal, z tym ,ze ja nie lubię narzekać, a jak na to narzekam i zaczyna mi to przeszkadzać, to znaczy, ze musze dać sobie na luz, musze miec przerwę :) Nabrać dystansu.
I to tyle, postaram się do Was pozaglądać jeszcze dzisiaj, bo na weekend zmykam, musze sobie to poukładać, i mam nadzieję, ze zaraz wrócę, bo vitalia i Wy dziewczyny pomogłyście mi jak nikt inny. I to dzieki Wam osiągnełam to co osiągnelam :) i obiecuję Wam, ze osiągnę ten mój pieprzony sukces, chocby to miało mi zająć wieki :)
truskaaweczka
11 września 2011, 20:00Ale mnie pozytywnie nakrecił twoj wpis :) Bardzo czesto potrzebuje takiego kopa by wziac sie w garsc :) To na prawde działa :)
ewik000
6 września 2011, 22:22o to chodzi!masz racje!!ja wczoraj ponarzekałam i cwiczenia jzu ida mi dzis o wiele lepiej.Mysle że jestes,sory,ja to wiem,dobry motywator z Ciebie!!!powodzenia!!!:)
Nefertiti1985
1 września 2011, 19:53A działo się działo ;) chyba deserek wypaliłam z nadwyżka ;)))) to na wasza rocznicę też wymyśl coś fajnego i przy okazji pikantnego...sassssassa :D buziaki :*
swinecka88
1 września 2011, 19:10eee, nie ;p my czekamy z seksem do slubu ,wiec nie... ;p ale... wyslalam zdjecie mmsem do T. a on "no byloby fajnie,ale tak Ci sie troszke na brzuszku opina..." i sie ofoszylam :D
mamaDamianka
29 sierpnia 2011, 20:54Anno,Co racja to racja.Odpocznij i wracaj:)
marti301984
28 sierpnia 2011, 16:59czasami zdarzy mi się zgrzeszyć. Tylko staram się to później wyćwiczyć. Mój sposób na mnie działa bo jak wiem że muszę dodatkowo iść biegać bo zjadłam batona to mi się go odechciewa:).każdy Powodzenia w walce z tymi kg.
Krecona86
28 sierpnia 2011, 13:07Trochę relaksu tylko sprzyja kontraktok z mężem i innymi. Ja jestem po urlopiku i czuje się świetnie, czeka mnie kilka uroczystości alkoholowych i moje ambicje wróciły na swój tor. Wpis będzie wkrótce
rob35
27 sierpnia 2011, 17:23że jesteś! Wiem do kogo się zgłosić, gdy będę chciała prawdziwego i szczerego kopala w dupala. :) Uściski :)
fatisgone
27 sierpnia 2011, 13:17tez musialam troche odpoczac od vitalii:)Co do obzarstwa...i potem tlumaczenia sie itd.. co niektorzy poprostu niedorosli lub nie niedojzali do odchudzania i poki beda sie tak bujac waga bedzie ich wrogiem,znm to z tym ze ja nigdy sie nie tlumacze:D rozgrzeszam sie sama i wyciagam wnioski o to przeciez chodzi:) Czasem cos wpadnie ale tak jak mowisz nie codziennie bo wtedy odchudzaniem tego nazwac sie nie da:) Co do szpil,ja kiedys nigdy nie chodzilam na plaskich ,mam tylko 150 w kapeluszu,ale z wozkiem na szpilach bylo raczej nie wygodnie i sie odzwyczailam:)Buzki i zycze udanego weekendu:) Ps ja wiedzialam ze ta cytologia bedzie ok:) czasem poprostu same sobie wkrecamy nie przejmuj sie tez tak mam:)buzki cmok cmok;)
aniolek08
27 sierpnia 2011, 11:24Co za głupie tłumaczenie " czasem można ". Jak codziennie byśmy się obżerały to też byśmy sobie tak mówiły?? Czasem można sobie pozwolić na coś słodkiego czy jakiś fastfood,ale nie codziennie. Tak to napewno by się nie schudło. Trzeba bardzo postarać się i zmienić swoje nawyki żywieniowe. Ja próbuję i wierzę,że kiedyś w końcu nauczę się zdrowo odżywiać. A to,że mało ważę nie oznacza,że mogę jeść co chcę, ile chcę i kiedy chcę. Też powinnam się pilnować, nauczyć się tego !! Nie ma,że się nie chce !
blackeyedeagle
27 sierpnia 2011, 08:17Mądrze piszesz :) Ja myślę tak samo. W sumie nie prowadzę pamiętnika bo mam wrażenie że jak się nie pisze osobistych notek (typu co kupiłam, jak się pokłóciłam z mężem itp. ) to nie ma czytelników, a w sumie jakieś wsparcie by się przydało. Ja schudłam 13 na dukanie i też ostatnie 5 to dla mnie koszmar bo nie mogę schudnąć, bo też zaczęłam się nagradzać za to co osiągnęłam. Dodatkowo też słyszę: tyle już schudłaś, będziesz za chuda (nie wiem jak to możliwe jak ważę71kg :) Pozdrawiam.
blondegirl
26 sierpnia 2011, 21:29bo dobrze prawisz..oj dobrze! Odpoczywaj!
Kawo28
26 sierpnia 2011, 20:27Ciekawy wpis. Masz 100% racji.Popieram i nie daj się tym 3 kilosom,dasz radę i je pokonać. Wracaj szybko i miłego wypoczynku.Pozdrawiam. P.S.Moja pierwsza cytologia była jak zaszłam w ciążę z córcią czyli koło 24lat też późno ale pamiętajmy lepiej późno niż wcale. :D
Olaa92
26 sierpnia 2011, 19:30Dziękuję bardzo:) Pozdrawiam:*
madia
26 sierpnia 2011, 17:14oczywiscie ze osiagniesz swoj cel kazda z nas go osiagnie :)))
0oKaSiUlA
26 sierpnia 2011, 16:53Wiesz co....jesteś jedną z niewielu która napisała tu szczerą prawdę, zgadzam sie z Tobą ;)
KrolowaSniegu7
26 sierpnia 2011, 16:28ten batonik to tylko w razie gdy na prawdę nie będę mogła wytrzymać. Jeden batonik zamiast rzucić się na górę jedzenia
Gosiunia31
26 sierpnia 2011, 15:35muszę ze wszystkim się z Tobą zgodzić..... cóż ludzie często zapominają, że tyje/nie chudnie się od jedzenia..... odpocznij sobie od tego i wróć, bo bardzo lubię Ciebie czytać:-) trzymam kciuki za "ostateczny sukces" który na pewno osiągniesz:-)
promyczekslonca
26 sierpnia 2011, 15:25Co do ptasiomleczkowego wątku to również mnie irytuje taka postawa ,odpocznij,nabierz dystansu i do dzieła!
marciaz24
26 sierpnia 2011, 15:21są dziewczyny "wagi piórkowej" które pytają ile jeszcze powinnam schudnąć itd...czasami mam wrazenie że robią to żeby usłyszec ochy i achy od tych 'większych"...ojej jaka jestes piekna,cudowna,zazdroszcze itd itd...lub typu " ta sukienka to romziar 34...czy nie wygladam w niej grubo"???no nie jak masz 175 i wazysz 50 kg to naturalnie...wygladasz jak SŁOŃ!...wrrr...masz rację...czasami to normalnie nóż się otwiera...i to prawda że raz na jakis czas mozna zjeść coś tłustego,kalorycznego itd. ale ciągle tłumaczenie się nikogo jeszcze nie odchudziło...odpocznij,nabierz sił i wracaj dod alszej walki ;) bo już jesteś na ostatniej prostej...:*