Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Mój mózg 15 kg temu...


Dzisiaj kolejna refleksja...Chudszemu łatwiej... Tak jak pisałam miałam chwile załamania, przez te imprezy i wzrost wagi o 1,20kg czyli do 64 kg :(

Organizm się rozbestwił po takiej dawce niecodziennego jedzenia na weselu w poniedziałek nadal chciał więcej i więcej tych wszystkich pysznych rzeczy i byłam o krok od przepaści, przepaści wielkości mojej lodówki z wypełnionym wnętrzem po brzegi...na szczęście do tej przepaści skoczyłam tylko na bungie, wróciłam :) Za sprawą naszego boju również, bo przecież honor mi nie pozwoli zawalić coś do lipca i wykruszyć się z akcji :)

 

Rozważam jeszcze po raz kolejny co dało mi odchudzanie i jak to jest...ha i jak będzie na koniec lipca z kg mniej J

Po pierwsze ludzie, są milsi i przyjaźniej nastawieni:

 Kupuję  pomidory na straganie, młody chłopaczek sprzedający zagaduje, śmieje się, może przypadek, ale wcześniej nie miałam takich sytuacji.

Po drugie przy tej pogodzie czuję się o niebo lepiej:

Nie pocę się tak, zakładam letnie obcisłe ciuchy, nie mam obtarć jak to zwykle bywało

Po trzecie łatwiejsze zakupy w spożywczakach

Wiecie ile razy się wstydziłam? Nawet jak miałam kupić np. na święta z 8 czekolad i różnych słodyczy dla dzieci, bo zawsze im robię paczki na święta, i mówię Wam przezywałam tortury przy sklepowej taśmie carrefoura widząc świdrujący wzrok naprzemienny pomiędzy towarem na taśmie i mną, zapaśnikiem wagi ciężkiej 76 kg :(

Po czwarte luz w restauracji:

Każda wizyta w restauracji tortura, miałam wrażenie że wszyscy się na mnie gapią, jak pakuję do ust kolejna porcję lazanii, to tak jakbym słyszała ich myśli : "Ja pierdzielę, taka GRUBA, a jak wpieprza", no i unikałam takich miejsc, tzn. nie, nie, nie unikałam samego  jedzenia, tylko jedzenia w nich a wszystko brałam na wynos, oprócz tego np. w mc donaldsie prosiłam męża żeby zamawiał, bo ja się wstydziłam, że obsługa pakując zamówienie, moje i męża do torby w myślach ma tylko to, ze opierdolę je sama...no wiem szok...ale tak mi z tym źle było, że wydawało mi się, ze wszyscy zwracają uwagę tylko na mnie, tzw. wyrzuty sumienia.

Zapiekanka na mieście???odpada, szłam zamawiałam 4 szt. po 2 dla mnie i dla męża, prosiłam o zapakowanie i rozkoszowałam się ich smakiem w samochodzie, postawionym na uboczu.

Po piąte na imprezach nie widzę żenującego wzroku:

Na każdym weselu, komunii, urodzinach, wciągałam tony jedzenia, i nie było końca, ile razy...dziadek albo ciotka spokojnie patrzyli na mnie przy stole jak wchłaniam kolejne porcje, a później niby tak dla żartu mówili do mnie "Ty grubasie"

Po szóste brak docinków:

Wiecznie... w okresie jak przytyłam słyszałam komenty, głównie ze strony rodziny, bo znajomi chyba jednak nie mieli odwagi powiedzieć. Bolało, ale nic z tym nie robiłam:

Były: "Ty grubasie...", "Anka to taka potężna...", "Ale babsko..." itp.

Po siódme jestem  cwaniakiem w sklepie odzieżowym :D

Przezywałam katorgi jak musiałam kupić sukienkę na wesele, garnitur do pracy, jeansy, garsonkę itp, we wszystkim wyglądałam źle, sukienki nie kupowałam takiej jakiej chcę, tylko taką, która jak najwięcej mi zatuszuje, spodnie wszystkie do skracania i prostował mi się kant na udach, garsonki-wszędzie wylewający sie tłuszcz i niedopinanie się w bluzkach ;/

teraz idę pewnie, jeszcze nie przyzwyczajona, bo w pól roku nie da się zmienić nastawienia z ostatnich dwóch lat, kiedy to byłam gruba.

Ostatnio kupuję sukienkę na wesele: Patrzę w przecenie, patrzę manekin, rozmiar M, mówię fuck...  na pewno większych nie ma, bo przecena to pewnie jedna...wchodzę okazuje się są większe, przymierzam L...kurcze co jest za duża...rozbiera Pani manekina- M-ka leży jak ulał :) no szoks, miałam ochotę od razu odtańczyć taniec radości w tym sklepie, ale był bardzo duży ruch, więc z podniesioną głową wyłażę dumna jak PAW :)

Po ósme stałam się optymistyczną osobą

Ogólnie jestem optymistyczna osobą, przyjaźnie nastawioną do ludzi i życia, dusza towarzystwa, zawsze pomocna i zawsze z pomocną dłonią JZ czasów mojej dużej wagi unikałam czasami wyjazdów, spotkań, bo zawsze problem w czym się ubrać, o plaży już nawet nie wspominam. szczególnie bałam się imprez na których będą nowe osoby, bo z moim kompleksami trudno było się otworzyć na ludzi, bałam się, ze będą mnie od razu oceniać….

Teraz już jestem śmielsza J

Po dziewiąte mąż jest dumny

Tzn. zawsze na pewno był dumny, ale teraz często wspomina, ze ktoś mnie widział z jego współpracowników albo jego znajomy i mówię, ze ma ładna żonę :D:D:D , a już nie raz obserwowałam, ze facet jak ma ładną i zadbana kobitę,, to cieszy się, jest dumny

Po dziesiąte, bo mi się chce

Jest pozytywnie w wielu aspektach, nie chcę wrócić do tego co było, więc jeszcze pare kilo a później aby opanować  efekt jojo – nie może nadejść on nigdy.

<?xml:namespace prefix = o ns = "urn:schemas-microsoft-com:office:office" /> 

Oczywiście te przykłady i rozkminki, są z mojego najgorszego okresu wagowego, nie zachowywałam się tak cały czas, ale jednak były takie sytuacje, które są ciężkie i ranią jak jest się otyłym, a ludziom ciężko zrozumieć otyłych, nawet w pracy często osoba o tych samych kwalifikacjach, jedna gruba druga szczupła, to zawsze większe prawdopodobieństwo, ze jednak zwycięży szczuplejsza L

 

Więc jeżeli ktoś się jeszcze waha, czy jest sens… jest… z vitalią nawet nie wiem kiedy tyle czasu zleciało, pamiętam jak przy ok. 75kg patrzyłam na profile lasek ważących 60 kg, i tak do końca nie wierzyłam, ze się uda, są chwilę zwątpienia, najgorsze etapy i zastoje przy wagach : 72-70-68-65-63, czyli średnio co 2 kg ;/

ALee damy radę

„Teraz na kilogramy się bijemy i tym sposobem nawzajem motywujemy”

  • marciaz24

    marciaz24

    5 czerwca 2011, 18:17

    Ależ się uśmiałam czytając to...heheheheh...ale niestety to szczera prawda...też często widziałam ludzi gapiących się na mnie jak ładowałam w siebie kfc, pizze czy inne śmieci...porażka...ale teraz wiem, że nie warto, zrzuciłam ponad 4 kg i czuję się o niebo lepiej...chudniemy dalej :)!

  • dwagrosze

    dwagrosze

    3 czerwca 2011, 10:23

    Dziękuję Ci za ten wpis-w chwilach zwątpienia będę go czytać, bo jest cudowną motywacją, Ty też nią jesteś. Udowadniasz, że potrafisz walczyć o siebie. Ja też chcę zawalczyć! Chcę schudnąć i nigdy więcej nie słyszeć w sklepie "Z tych sukienek nie mamy tak dużych rozmiarów" Nigdy więcej rozmiaru 42!!

  • malwek107

    malwek107

    3 czerwca 2011, 07:17

    Bardzo fajny wpis, ale nie masz wrażenia że to my odchudzaczki mentalnie wraz z kilogramami zrzucamy zażenowanie? Pozdrawiam

  • kasiek0408

    kasiek0408

    2 czerwca 2011, 22:59

    że to napisałaś,pomyślałam i stwierdziłam że masz racje,mam motywację teraz:)Ja teraz właśnie jestem tym 76 kilowym grubasem a chce być laską ktora waży 60!!!!Walka trwa:)

  • promyczekslonca

    promyczekslonca

    2 czerwca 2011, 21:34

    święta racja !!!!!!!!!!!! do boju koleżanko!!!

  • enormous

    enormous

    2 czerwca 2011, 17:35

    no dokładnie we wszystkim mogę przyznać Ci rację . u mnie było tak samo a jestem jeszcze taka młoda .. i wiem coś o zastoju na 70 kg ;D

  • kamilka0011

    kamilka0011

    2 czerwca 2011, 17:00

    Kochana przeczytałam cały ten wpis z wielką ochotą i zainteresowaniem, ponieważ jest on taki jak bym ja sama o sobie pisała, normalnie to samo co ty przeżywałam. Kurcze jak o tym jedzeniu pisałaś i o ubraniach, o zachowaniach ludzi i o zakupach i restauracji czy mc donalda to masakra, jak byś o mnie pisała. Jak dla żartów napisałam 55 kg do końca czerwca w styczniu to wiedziałam że to niemożliwe, a jak się wziełam to jednak całkiem realne.

  • blondegirl

    blondegirl

    2 czerwca 2011, 16:50

    Piekne podsumowanie.Super.Gratulacje!

  • lolita84

    lolita84

    2 czerwca 2011, 16:33

    Super!!!gratuluje sukcesu....mam nadzieje ze tez kiedys bede mogla byc tak zadowolona z zakupów i dnia codziennego :(( trzymam kciuki i powodzenia w dalszej walce pa ;))

  • perceptive

    perceptive

    2 czerwca 2011, 16:28

    no kochana, bardzo mnie cieszy, że taki optymizm leci do Ciebie :) ale pamiętaj też, ze nadmierne chudnięcie nie jest wskazane. zresztą mądra jesteś to doskonale wiesz o czym mówię :D

  • Monic858

    Monic858

    2 czerwca 2011, 15:09

    cieszę się kochana,zę walczysz moze pisz co jesz:)staram się trzymać jest chwilami cięzko chodzę głodna ale nie dam się będę pierwsza:))

  • malutka833

    malutka833

    2 czerwca 2011, 14:58

    super przemyslenia to fakt , że jak zaczynasz ty sibie lepiej postrzegac i akcepujesz to inni równiez patrzana ciebie inaczej .

  • Nefertiti1985

    Nefertiti1985

    2 czerwca 2011, 14:58

    Plusy bycia szczupłym!!!! A to motywuje jeszcze bardziej :)))) :*

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.