Ten ostatni kilometr był chyba najdłuższym kilometrem w moim życiu. Podążałam do domu chodem Roberta Korzeniowskiego.
Na szczęście udało mi się nie nawalić w dresy,choć na prawdę mało brakowało.
Teraz czuję się już w miarę ok. Wieczorem będzie standardowo Mel B.
domanika
6 kwietnia 2014, 14:05hej! ja tez choruje na chondromalacje! chetnie wymienie sie doswiadczeniami i wrazeniami w tym temacie. pozdrawiam, Dominika
Monyyka
24 stycznia 2014, 18:27Też się uśmiałam :D dobrze, że już jest ok :D
mscapricciossa
24 stycznia 2014, 18:27:) poprawilas mi dzis humor
bambara
24 stycznia 2014, 18:21Ojeeej, to jest straszne, też mnie dopadło takie cuś 2 x i się nauczyłam żeby nie jeść ze 2-4 h przed biegankiem :) ponoć to jest taki częsty problem biegaczy że jelitka się buntują a zwieracze ledwo wytrzymują :P
uki094
24 stycznia 2014, 18:06Uśmiałam się nieźle. Ty biedaku!! ... Hehehehe
Agnes2602
24 stycznia 2014, 18:03Ale mnie rozbawił Twój wpis. Kiedyś zjadłam owsiankę na śniadanko i po około godzinie poszłam biegać to też ledwo co ha ha ha.