Przebiegłam Biegun OCR :)
No, prawie :D
Biegłam jako support dla grupy dziecięcej, ale zrobiliśmy razem ok. 7 km. I po przesadzaniu dzieciaków przez co drugą przeszkodę nie wiem, kto się bardziej zmęczył :) I komu bardziej podobały się błotne kąpiele, też nie wiem :D
Biegam dalej, fajnie już widać postępy, nagle brak zadyszki, nagle te górki nie takie wielkie. Dorywczo chodzę też na treningi grupy OCR, zabawa przednia, ludzie kapitalni :) Czekam, gdzie mnie ta nowa droga doprowadzi.
A z postępów odchudzania - postępów brak :/ Fakt, że nie trzymam diety zbytnio, nie przejadam się również, nie grilluję co tydzień, chwilami przecież biegam jak chomik w kołowrotku, i żeby tak zupełnie niiiiic??? Jeśli nic nie ruszy to na jesieni pójdę do dietetyka, bo na razie to mam wrażenie, że pod wciąż taką samą warstwą tłuszczu narastają mięśnie, więc całość sylwetki idzie rozmiar w górę. Jeśli się nic w tym zakresie nie zmieni, do zimy będę umięśnionym niedźwiadkiem Puchatkiem :/