Wczoraj poszłam biegać z mocnym postanowieniem, że przebiegnę 8 km. Kto jak nie ja, pulpet w akcji Podczas 7go kilometra postanowiłam, że sił starczy mi do zamknięcia dyszki.
I starczyło!
Moja pierwsza w życiu dyszka, proszę Państwa, i do tego przebiegnięta z zaskoczenia W czasie 1:23, co tyłka nie urywa jakoś szczególnie, ale dla mnie na pierwszy raz w zupełności wystarczy! Średnie tempo 8'18'', maksymalne 5'37''. Z wrażenia nie starczyło mi już mocy na trening ramion (może dzisiaj się uda?...).
Do pracy w torebce zabrałam maść na ból mięśni i silny środek przeciwbólowy, ale na razie nie skorzystałam, może wcale nie będzie potrzebny? Byłoby cudownie!
Jeszcze tylko muszę rozwikłać i ustalić, dlaczego podczas biegu po 2 km zdrętwiała mi stopa i nie miałam w niej czucia prawie do samego końca (wcześniej tak się nie zdarzało). Może zła technika biegu?
Pozdrawiam!
katarzynka79
6 maja 2019, 12:56Może zbyt ciasno zawiązane sznurówki... miałam tak na początku biegania ;)