Po raz pierwszy po długiej przerwie wybrałam się do fitness clubu (karto Multisport - I love you!) na zajęcia o nazwie Indoor Cycling.
Pot leciał strumieniami, serce waliło, płuca wypluwałam, mięśnie nóg płakały, ale udało się :) Wytrwałam i zapisałam się również na czwartek. Po powrocie do domu dogorywałam jeszcze następne dwie godziny. Jakie to szczęście, że dzisiaj nie mam pracy tylko sam Uniwerek. Zajęcia dopiero od 15.00 i był czas na to dogorywanie.
Wczoraj udało się wytrwać w 1500 kcal, ale w nich znalazł się drink urodzinowy z Teściem. Nic to, przynajmniej nie ruszyłam słodyczy mojej Teściowej, a to naprawdę duże osiągnięcie
Po zajęciach pora na zakupy z Mężem. Już nie mogę się doczekać, jak kupię warzywa i owoce, bo w domu absolutne pustki.
Dzisiejszy dzień już tylko z górki. Jak przetrwam wieczorną chętkę na jedzenie, to będzie go można zaliczyć do bardzo udanych!
MalaMalgosia1989
15 kwietnia 2014, 19:58ja uwielbiam te zajęcia :)