Ostatnio miałam jakąś dolinę...trochę mi przeszło....
Cały czas myślę jak to zrobić, aby trochę schudnąć, zacząć się ruszać, ale nie tak jakoś planowo, według jakiegoś planu, żeby nie trzymać się sztywno, bo mi to akurat wychodzi odwrotnie... chciałabym, aby weszło to w krew :)
Wczoraj w pracy wysłałam wniosek o aktualizację karty Benefit, chcę jeździć do siłowni, która jest całodobowa. Pojeździć na rowerze i pobiegać na bieżni (ok.1 godz.). Pamiętam jak wcześniej jeździłam do siłowni - to mi chyba najlepiej odpowiadało. Nie codziennie, ale co 2-3 dni, wyciągnę swoje hantelki i będę robic ćwiczenia tak jak kiedyś codziennie po 10-15 min i różnica była. Miałam lepsze ramiona a ciężko z tymi hantelkami nie było. Nawet siedząc na kanapie je robiłam. I przysiady do tego. Tak jak robiłam to wcześniej. I na razie nic więcej nie chcę robić.
Bo jak sobie zaplanuję więcej, to wychodzi gówno. Może pomyślicie, że to mało, ale nie chcę się zrażać do ćwiczeń. Do tego zostają spacery z synkiem, place zabaw itp., zakupy i sprzątanie w domu :) zawsze to też ruch :)
No i dieta od dietetyczki. ...
Teraz nie trzymam się sztywno diety od niej, ale nie pożeram też nie wiadomo jakich ilości.....
Jedna koleżanka w pracy mi dzisiaj powiedziała "że chudnę". Nie wiem, ale jakoś w to wątpię...na razie się nie ważę.
2 ostatnie tygodnie sierpnia mam urlop, będą pewnie grzeszki, ale to nic :) w końcu to urlop :)
Sunniva89
9 sierpnia 2014, 14:35ciało musi przyyknąć do ruchu i po jakims czasie samo się będzie o niego upominało