Jakoś tak nie mam teraz na nic czasu. W pracy "sajgon" - przejęłam od koleżanki jej obowiązki i mam teraz tyle pracy, że nie mam czasu dobrze pomysleć. Z Amelcią po operacji już dobrze. Święta minęły spokojnie i po Świętach wróciła do żłobka. Niestety przedwczoraj znowu załapała jakąs infekcję - dostała gorączkę i pokasłuje. Już drugi raz (dzisiaj) próbowałam ją telefonicznie zarejestrować do lekarza ale skończyły się numerki i nici z tego. Epidemia jakaś panuje w Szczecinie czy co? Na razie podajemy jej co 6-8 godzin nurofen w syropie i syropy na kaszel i nie jest źle. Nie chciałam się znowu zwalniać z pracy więc wczoraj został z nią w domu mój mąż dzisiaj moja ciocia a jutro ma przyjechać moja Mama. W piatek zobaczymy. Mam nadzieje że do niedzieli wydobrzeje. Nie mamy ciągle wyników wycinków wyrostka i węzła chłonnego które zostały wycięte jej podczas operacji i poszły na badania histopatologiczne. Mam nadzieję, że brak wieści okaże się dobrymi wieściami.
Dzisiaj mam trochę nieciekawy nastrój. Rano zadzwoniła koleżanka że zmarła (na serce) Mama naszej wspólnej koleżanki. Dwa lata temu miała zawał ale z tego wyszła i czuła się juz naprawde dobrze a tu nagle wczoraj w nocy zasłabła i juz nie odzyskała przytomności. Nie znałam dobrze tej Pani ale wiem co musi przeżywać moja koleżanka. Aż boję się do niej zadzwonić z kondolencjami bo wiem że się popłaczę.Jednocześnie dowiedziałam się, że w zeszłą sobotę zmarła Pani u której tydzień przed Świętami byłam na masażu limfatyczno-odchudzającym. Chyba Wam o tym masażu pisałam. Pani masażystka była naprawdę super i powiedziała mi że powinnam sobie zrobić badania hormonalne bo strasznie zbiera mi się woda w organiźmie - mój cellulit na nogach jest tzw. wodny i wynika włąsnie z nadmiernego gromadzenia się wody w organiźmie a za to mogą być odpowiedzialne kobiece hormony. Pani ta niestety zmagała się z guzem śródpiersia (nieoperacyjnym) i była już po 4 chemiach. Kiedy byłam u niej na masażu to widziałam jak jest jej ciężko i jaka jest słaba ale powiedziała że niestety musi zarabiać na życie. Nawet umawiałyśmy się że będę do niej chodziła na całą serię masaży jak zakończy całą chemię. No i niestety nie pójdę już do niej nigdy. Jest mi tak dzisiaj smutno. Dwie takie wiadomości w jednym dniu to troche za dużo.
dora77
25 kwietnia 2009, 10:15mimo tych wszystkich przykrych sytuacji........... a małej zdrówka, pa
mandaryna66
23 kwietnia 2009, 17:15Przykra wiadomość, zadzwoń do niej z kondolencjami, pozdrawiam
Psylwia
23 kwietnia 2009, 14:59z córeczką na pewno będzie dobrze. daj znac jak przyjdą już wyniki. Dziękuję Ci za wpisy :-) Czytam je wszystkie choć czasu mi ciągle brak by poodpisywać. Co to będzie jak dzidzia się urodzi, aż strach pomysleć :-) Pozdrawaim serdecznie!
zosienka63
23 kwietnia 2009, 11:41Ach ten brak czasu , ale najważniejsze , że córeczka czuje się już dobrze . A o złapanie infekcji w żłobku nie trudno . To smutne jak osoby które się znało nagle odchodzą . Trzymaj się pozdrawiam . Stasia
aleksja30
23 kwietnia 2009, 07:41smutne i pełne żalu...ale na szczęście po nich przychdzą też radości. Tego ci życzę najbardziej i mam nadzieję że u twojej córeczki wszystko będzie ok! pozdrawiam!!!
Desperatka75
22 kwietnia 2009, 14:06<img src="http://tmp3.glitery.pl/gify/111/38/3-Miego-dnia-6391.gif"> Buziak!
obtulanka
22 kwietnia 2009, 13:20Kochanie obtulam mocno!!!Och ,niech emocje troszke opadną i zadzwoń do koleżanki.To naturalne ,ze płaczemy tak jak to że śmiejemy się.I w zyciu i na to i na to jest czas.Ona pewnie czeka na takie obtulanki od znajomych.
dgamm
22 kwietnia 2009, 12:28... jak tam trzymasz diete?PA!
zimejka
22 kwietnia 2009, 11:28chyba równocześnie pisałyśmy do siebie komentarze bo sie minęłyśmy.Płytke kup bo naprawde warto!!!!!Na koncert raczej nie jadę choć kumpel wciąż zostawia mi uchyloną furtke.Jeśli pojedę to w czerwcu do Berlina.z drugiej strony wiem,że jak nie skorzystam to będę strasznie żałować!!!!
zimejka
22 kwietnia 2009, 11:23że brak wiadomości to dobra wiadomość.z Amelkowymi wynikami wszystko będzie ok.Zobacz jak to jest...jakie to życie jest kruche,ulotne....wystarczy moment i człowieka nie ma.Czy warto się więc tak tym wszystkim przejmować,brać udział w tym wyścigu szczurów,pogoni za mamoną,kolejnym samochodem,stanowiskiem,awansem....sama nie wiem....za 2 tygodnie będzie 2 rocznica śmierci mojej mamy....miała 59 lat,dopiero co przeszła na emeryture,finansowo dobrze się jej powodziło,chciała pojechać do Paryża,miała mase planów,zawsze taka roześmiana....a tu rak i koniec.Trzymaj się kochaniutka,nie poddawaj smutkowi takie jest życie i nic na to nie poradzimy.Pozdrawiam!!!!