Co ja takiego wczoraj wymyśliłam? Że od niedzieli znowu zaczynam dietę?
Niedziela nie jest dobrym dniem na rozpoczynanie czegokolwiek. Co najwyżej na kończenie - z nadmiernym jedzeniem oczywiście.
Pokuszę się na przedstawienie Wam drogie koleżanki tego co dzisiaj zjadłam:
Zaczęło się nieźle:
Kawa z mlekiem i słodzikiem oraz niepełne śniadanie Vitalii (wagowo mniej chleba i szynki).
I to "niepełne" chyba nie wyszło mi na dobre bo dalej było:
- salaterka sałatki z kurczakiem i kapustą pekińską,
- kawa z mlekiem i słodzikiem,
- lody (czekoladowe i orzechowe - miseczka),
- kawałek ciasta które sama upiekłam a które ma dużo kalorii bo jest z masą toffi,
- obiad:ziemniaki z wołowiną (no tego nie było tak dużo).
Potem wyjechaliśmy nad jezioro do domku letniskowego i tam:
- kawa ze śmietanką, bułka z pasztetem i kilkanaście słonych precelków.
- po drodze cukierka zozola.
Niedawno wróciliśmy i właśnie zgłodniałam.
Palpitacji serca dostałam jak to jeszcze raz przeczytałam. Nazbierało się.
Tak więc już na poważnie.
JUTRO ZACZYNAM OSTRO. I TO BARDZO.
A KTO MI NIE WIERZY TO PO PROSTU MNIE NIE ZNA..
Niedziela nie jest dobrym dniem na rozpoczynanie czegokolwiek. Co najwyżej na kończenie - z nadmiernym jedzeniem oczywiście.
Pokuszę się na przedstawienie Wam drogie koleżanki tego co dzisiaj zjadłam:
Zaczęło się nieźle:
Kawa z mlekiem i słodzikiem oraz niepełne śniadanie Vitalii (wagowo mniej chleba i szynki).
I to "niepełne" chyba nie wyszło mi na dobre bo dalej było:
- salaterka sałatki z kurczakiem i kapustą pekińską,
- kawa z mlekiem i słodzikiem,
- lody (czekoladowe i orzechowe - miseczka),
- kawałek ciasta które sama upiekłam a które ma dużo kalorii bo jest z masą toffi,
- obiad:ziemniaki z wołowiną (no tego nie było tak dużo).
Potem wyjechaliśmy nad jezioro do domku letniskowego i tam:
- kawa ze śmietanką, bułka z pasztetem i kilkanaście słonych precelków.
- po drodze cukierka zozola.
Niedawno wróciliśmy i właśnie zgłodniałam.
Palpitacji serca dostałam jak to jeszcze raz przeczytałam. Nazbierało się.
Tak więc już na poważnie.
JUTRO ZACZYNAM OSTRO. I TO BARDZO.
A KTO MI NIE WIERZY TO PO PROSTU MNIE NIE ZNA..
psmwt
11 lutego 2008, 21:51Od razu byłam zaskoczona, że chcesz zaczynać dietę w niedzielę. Dla mnie weekendy ostatnio są dietetyczną porażką.
Psylwia
11 lutego 2008, 15:37udało się dzisiaj z dietą? Ja w weekend tez pofolgowałam i nie zamierzam sobie czynić wyrzutów sumienia. Czasem tak poprostu musi być. Sto lat dla córeczki :-) spóźnione ale serdeczne. Pozdrawiam!
zmotywowana84
11 lutego 2008, 13:10Kochana naprawdę dużo osiągnęłaś.Zobaczyłam Twoje zdjęcie, jest OGROMNA różnica.Teraz tylko ładnie licz kalorie, niczym się nie przejmuj.Waga spadnie.Ważne by nie popuścić sobie i nie wrócić do tego, co było, bo nie warto!!!Londyn też za Tobą tęskni.Tutaj jest strasznie ciepło-normalnie,wiosna!!!
jbklima
11 lutego 2008, 11:39liczysz kalorie?ja zaczęłam...tak na poważnie...
izabelka1976
11 lutego 2008, 08:41Przecież była niedziela, weekend..... Każdemu moze się zdażyć :o) Podziwiam Cię za to, że pomimo swojej diety pieczesz ciast. Tosz to istne katusze!!!!! Wiem, że była poważna do tego okazja, ale ja pewnie bym kupila trochę ciasta, żeby po imprezie za dużo nie zostalo i nie kusiło. Ale z drugiej strony, czym jest kupne ciasto w porownaniu ze swoim. Trzymam kciuki za pomyślene rozpoczęcia diety. A z tym zmniejszeniem ilości śniadania czy jakiegokolwiek posiłku masz rację. Ja też doświadczyłam tego, ze jesli zjadłam mniejszą porcję, niż przewidziala Vitalia, potem chodziłam i podjadałam. Uważam, że można ograniczyć obiad, ale nie śniadanie. POzdrawiam
smutnaaa
11 lutego 2008, 08:08Cudowne imie Amelcia..Kiedys bylam opiekunka takiej małej Amelci :) cudne dziecko :) pozdrawiam
endo
10 lutego 2008, 19:20ale się zgadałysmy - fajnie nie ! niezła zabawa z tym zapisywaniem
Justyna40
10 lutego 2008, 19:13No to chudniemy od jutra:)))))