Weekend w domu powoli dobiega końca. Wszystko wg planu. Nawet w sobotę udało się pobiegać, były także regularne posiłki i całkowity brak objadania się. W dodatku zero reakcji na widok jabłecznika, naleśników. Nie są mi potrzebne do życia. Stwierdzam, że potrzebowałam 28 dni na to, żeby cukier nie był moim uzależnieniem.
Złota rada: trenuj też umysł, nie tylko ciało.
Spokojnie, bez stresu.
WaniliowoMalinowa
28 września 2014, 13:10Zazdroszczę, mnie w domu puszczają wszystkie hamulce :/ Ja pokonałam uzależnienie od chipsów - kiedyś jadłam CODZIENNIE wielgachną pakę albo i więcej, a od roku nic. Tylko nadal mi ciężko jak przechodzę obok nich w sklepie :D
angelisia69
28 września 2014, 13:01podziwiam za wytrwalosc,wiem ze to tak samo trudny nalog jak fajki :P ja codzien cos sobie musze slodkiego skubnac w ramach przekaski