Wstałam, ale nie pójde rano pobiegać bo jestem w domu i na 9 mam dentyste. Straszliwie tu czuję się podenerwowana. Jakby mi czegoś brakowało. I w dodatku mam wrażenie, że jutrzejsze ważenie to będzie klapa totalna. Wczoraj jadłam biały chleb z masłem (za dużo go zjadłam) i czekoladę gorzką (dwa wagoniki) i 3 kawałki małej jogurtowej babki.Wszystko to już po 17 grubo było. Czytając to nie jest źle w porównaniu do tego ile naprawdę potrafię zjeść, ale i tak nie jestem z siebie zadowolona.
Rozmawiając z mamą i opowiadając jej o swoich straconych kilogramach i centymetrach spodziewałam się innej reakcji. A mianowicie, że "widać, że wyszczuplałaś" albo "nic nie chciałam mówić, że chyba właśnie coś ci ubyło". Nie wiem no, ale chciałam usłyszeć że widać że pracujesz nad sobą ciężko i opłaca się. A tak .... bez sensu. Było 58 kg a jest 55 nie całe a reakcji w domu nie ma żadnej. Wiem, że robie to dla siebie.Nie dla innych. Ale zmotywowało by mnie to do dalszej pracy.... a tu taka zerowa reakcja. Nic. Ahm...
Wracam do Wro uczyć się i biegać. Ale dziś chyba wyjdzie basen a nie bieganko.
Crazyblueball
27 czerwca 2014, 09:25Powodzenia jutro! :)
laauraa
27 czerwca 2014, 08:34jeszcze Cię zadziwi ta jutrzejsza waga! trzymam kciuki :)