To super rozwiązanie i dla mojego brzucha i dla mnie !
PO 1 - mam więcej czasu, bo nie tracę go na jedzenie i przygotowywanie go
PO 2 - moje życie przestaje się kręcić wokół jedzenia
PO 3 - mój humor nie zależy od tego czy jestem głodna czy nie (PO PROSTU WIEM, ŻE NIE UMRĘ JEŻELI TROCHĘ DŁUŻEJ POBURCZY MI W BRZUCHU!)
Jaaaaaa naprawdę to daje mi ogromną satysfakcję i pozwala cieszyć się życiem, korzystać z wolnych chwil w normalny sposób. Wiem, że długa droga przede mną, bo walczę z ogromnym problemem, ale widzę że dam radę i nikt inny mi nie pomoże tylko ja sama musze wygrac ze sobą.
Mój problem? To kompulsywne objadanie się, planowanie posiłków co do minuty, ograniczanie kontaktów ze znajomymi ze względu na porę posiłków. Wszystko, całe życie napędzane było myślą o tym, że chce schudnąć. Wydawanie mnóstwa pieniędzy na suplementy, które miały mi pomóc i nie dawały wymarzonych efektów. Chodzenie spać o 20 żeby nic nie zjeść, całkowite zerwanie kontaktów z ludźmi, żeby nie musieć odmawiać żadnych smakołyków, alkoholu i innych pierdół.
W końcu życie towarzyskie było zerowe, a ja wciąż nie byłam zadowolona ze swojego ciała.
Chciałabym móc pogodzić to wszystko. Czyli zdrowe odżywianie, nowe nawyki z przyjętymi zasadami i całym życiem towarzyskim, które prowadzę i chcę to robić. Nie chce zamykać się w domu, tylko dlatego, że na imprezie będą solone orzeszki i alkohol. Chce się nauczyć odmawiać i bawić mimo wszystko. Nie chcę żeby jedzenie zawładnęło moim światem.
Koniec wywodu
Dziś:
Śniadanie 7.30: bigos zrobiony przez mamę:)
Obiad 12.30: dwa żeberka gotowane z surówką (chyba z kapusty białej)
Kolacja 18.30: Owsianka ACTIVIA
I jeszcze siemię lniane tak ok. 20.00.
Pewnie sądzicie, że to są zbyt duże odstępy między posiłkami. Też tak myślę, jeżeli zaczynam liczyć, ALE zjadłam kiedy byłam naprawdę głodna i kiedy mogłam spokojnie usiąść i móc celebrować posiłek. Jeżeli byłby czas na przekąskę pomiędzy nimi na pewno zjadłabym jogurt albo jabłko czy coś w tym stylu. Nie było. Dlatego wygląda to tak a nie inaczej.