Jak zwykle. Jak zawsze.
Czy naprawdę jedzenie jest jedynym sensem mojego życia? Czy naprawdę muszę w siebie wpychać słodycze , mimo ze nawet mi już nie smakują, a potem czuć do siebie jedynie wstręt?
Zapewne z boku żałośnie to wygląda :) wow, wytrzymała kilka dni "na diecie", która była tylko zdrowym odżywianiem.
Próbowałam sama siebie oszukać, że parę muffinków nikomu jeszcze nie zaszkodziło. Skończyło się na o wiele większej liczbie słodyczy, bułek, kanapek.. Wstyd mi, że zaledwie po kilku dniach muszę tutaj o tym pisać.
Normalnie w tym miejscu poddałabym się z jedzeniem na tydzień, dwa. Ale nie tym razem.
Każdemu zdarzają się potknięcia. Dwa dni zaprzepaściłam, ale to nie koniec świata. Czwartek jeszcze nie jest do końca stracony. W końcu nie bez powodu postanowiłam tutaj zawitać na dobre i pokazać, że jak się chce to można!
Ktokolwiek dzisiaj miał gorszy dzień, osłabł jak ja: Nie poddajemy się ! Niech dwa, jeden dzień obżarstwa nie zamienią się w tydzień! Wracamy do gry.