Siedze w pracy I przegladam neta ;)
Wpadl mi do glowy pomysl, zeby wyprobowac Insanity albo T25 z Shaunem T. Kiedys chadzalam na klasy z Insanity, ale niewiem na ile byly to trenigi tego wlasnie goscia. W kazdym razie treningi byly mordega, ale jakze sprawialy przyjemnosc po wszystkim.
Problem w tym, ze to jest 9 tygodniowe wyzwanie, w ktorym cwiczy sie te treningi 6 dni w tygodniu. Ja niestety, jestem uzalezniona od tego co dzieje sie na silowni. W ogolnej Sali nie da rady, zebym skakala na wariata z tabletem lub telefonem I moge to tlyko robic na Sali zajec fitness, a ta sala jest wolna tylko we wtorki, srody I czwartki. A nie chce cwiczyc tego w domu, bo nie po to place za karnet na slice, zeby cwiczyc w domu. Poza tym dom jest moim miejscem swietym tam tylko jem I spie ;P a nawet jakby mnie naszlo cwiczyc to mnie zaraz cos rozproszy, bo mi sie przypomni np ze kibel mialam umyc ;P Zastanawiam sie wiec, czy dalo by rade to zrobic, ale wykonujac te treningi przez te 3 dni w tygodniu I poprostu robic to w wolniejszym tempie. Czy to bedzie mialo jakies efekty tak na pol gwizdka?
Tak mysle, ze moze w sumie warto sprobowac, jak nie bedzie rezultatow na 100% to beda chociaz na 50%, a treningu przemeczonego nikt mi nie odmeczy ;P Pot I lzy beda sie laly mimo to ;) Wiec, chyba sprobuje, ale dopiero jak wroce z Polski we wrzesniu. Jak myslicie?
Poki co plan na dzis byl Killer Chodakowskiej, ale niewiem czy dam rade, bo cos mi sie zrobilo w ramie/bark. Tak mnie boli, ze nie moge niczego podniesc I mi dziwnie klika. Niewiem jak to sie stalo wogole, przeciez rak nawet nie trenowalam. Wiec mysle, czy dzis nie odpuscic dzis co by gorzej sobie nie narobic. A biegac juz nie chce mam dosc ;P
Kolejny moj plan na wrzesien to wyprobowac diete z Vitalii. 100zl za 2 miechy to nie duzo, a chyba warto wyprobowac, nawet zeby porownac ja do mojej diety teraz I ewentualnie zweryfikowac. Prynajmniej sie o makro nie musze martwic.
Tak wiec mija dzien a wy tez lecta I cwiczta!! I zryjta zdrowo ;)