Hejka w niedzielny poranek tak mi się pomyślało że napiszę parę słów. Wczoraj niestety miałam dzień słabości, zjadłam nawet kawałek sernika do kawy którego przywiózł mój szwagier. Sernik pychota, a ja uwielbiam sernik pod każdą postacią wiec jakby mogło być inaczej i nie skusić się na kawałeczek. Później wyladowalismy ze znajomymi w największym parku rozrywki w Skandynawii, a tam kolejna pokusa - grzane czerwone wino z przyprawami. Skusiłam się niestety na połowę :-(. Ale ale ale......... poszłam (pomimo mojego lęku wysokości) na najwyższą karuzelę jaka tam jest. Dech mi zaparło kiedy otworzyłam oczy będąc na samej górze,widoki piękne - Kopenhaga z lotu ptaka jest niesamowicie duża, pięknie oświetlona. Niesamowite przeżycie. Teraz juz nic nie jest mi straszne hehe.
Dziś wracam twardo i stanowczo do mojej diety bo szkoda mi zaprzestać tego co zaczęłam i co idzie mi całkiem nieźle ;-)
Więc ruszam do boju w kolejny tydzień i oby przy następnym ważeniu waga pokazała 81 kg :-)
Miłej niedzieli dla Wszystkich!!!
irena.53
26 grudnia 2015, 21:22Eee tam, czasami trzeba cos zjeść...... Warto tu być, bo to kiedyś z czasem sie ruszy do przodu, a przynajmniej pomaga ytrzymywać jakis choc troche reżim....pilnowanie się,zeby nie lecieć aż tak z tą wagą. Pozdrawiam Cię....pa
angelisia69
11 października 2015, 14:09zazdroszcze,uwielbiam lunaparki i te sprawy,niestety nie mialam duzo okazji wyprobowac.Kawalek serniczka do kawki(nie cala blacha) to nic strasznego,mozna zaliczyc jako podwieczorek,a winko podobno zrdowe zrodlo resverastolu ;-)
endorfinkaa
11 października 2015, 11:37trzymam kciuki, a drobne grzechy zdarzają się każdemu :)