Dziś pierwszy dzień walki, bo to jest walka, walka z własnymi słabościami żywieniowymi, ruchowymi, psychicznymi...Ale mam cel i plan działania. Małymi kroczkami dojdę do upragnionej wagi. Daję sobie rok. Muszę pamiętać, że mam 2 mc synka, nie mogę się głodzić, przecież karmię go piersią. Nie będę wyszukiwać dziwacznych diet, a potem tracić czas na ich przygotowanie. Mam swoją dietę... "mniej żreć". Wyeliminuję z niej słodycze i słone przekąski, żadnego podjadania między posiłkami, minimum butelka wody mineralnej dziennie a kolacja najpóźniej o 18tej... to jakaś magiczna godzina:) Mój pamiętniku, będziesz świadkiem mojej walki.... a ja nie zawiodę....siebie :) ZACZYNAM!
DIETA:
ś: 2 bułki razowe z masłem i szynką + bawarka z łyżką cukru
IIś: sok z buraków "Marwit"
o: miseczka zupy (krupnik) + gotowana polędwiczka
p: banan
k: sałatka (1/2 sałata lodowa, pomidor, ser mozzarella, oliwa)
RUCH:
poranny wolny spacer (1h) / 30 min stepper i 100 brzuszków,
SAMOPOCZUCIE:
jestem podekscytowana i pełna nadziei, że mi się uda. Dobrze, że to już jesień. Tę tonę sadła na brzuchu ukryję pod ubraniami... na wiosnę będzie duuużo lepiej :)