Moje samopoczucie w trakcie oczyszczania to jakaś sinusoida. Dziś mogłabym góry przenosić. Na uczelni maksymalne skupienie, potem szybki marsz na zakupy, po powrocie do domu odkurzanie i mycie podłóg, jeszcze pranie wstawiłam, zaraz siadam do angielskiego i pewnie chwila relaksu przy pianinie...aż dziwne ale cieszę się, że tak jest, bo mam bardzo napięty harmonogram dnia. Oczywiście jedzenie na jutro do pracy też już przygotowane. Podobno pierwszy tydzień jest najgorszy...już się nie mogę doczekać środy, wtedy pierwsze pomiary przede mną.
Myślę, że na mój wczorajszy dzień głównie wpłynęło moje niewyspanie. Dziś grzecznie wskakuję do łóżka o 22.00. A przed snem dawka długo oczekiwanych książek, które dziś odebrałam z księgarni... ;-)
Do jutra Moje Vitalijki ;-)
wPatka
5 listopada 2017, 22:53Witam :) Powodzenia :) Muszę więcej Twoich wpisów poczytać, żeby Cię poznać bardziej :)