Mój plan - "bedzie super bo już jest lepiej" zaczyna powoli odchodzić do lamusa. Siedzę właśnie i jem lody. Wróciłam z kina, gdzie były chipsy przepijane colą. A potem lód z McDonalda. Nastrój mam na tyle zły i podły, że uważam i w podświadomości wmawiam sobie, że nie dam rady. Że to bez sensu, że w sumie 2 miesiące o siebie walczę i jest jedno wielkie nic. Mam ochotę się poddać i olać to wszystko. Co raz częściej mam ochotę zapalić papierosa - gdzie nie miałam go w ustach już dobre ok. 7 lat. Chyba się powoli wypalam. A zaczęło się od ubrania nowej koszulki, jak zobaczyłam ramiona to miałam ochotę się rozryczeć przed wyjściem. Nigdzie nie iść.
A teraz siedzę i sama nie wiem co dalej? Z jednej strony - mam dość. Z drugiej - odczuwam brak "ćwiczeń" i pociąg do tego by poćwiczyć. Kurczę, prowadzę taki tryb życia,że nie powinnam mieć czasu na takie wahania. Na takie "rozmemłanie", rozpadanie i sklejanie. Sklejam się tak ciągle. I nic z tego nie ma. A powinno być! Nie można wiecznie zaczynać od nowa... od zera...
Jeszcze w filmie wykorzystana była jedna z "ulubionych" nut mojego ostatniego amanta. Co też sprawiło, że poczułam się samotna. Jednym słowem beznadzieja dziś. Poczytam co u was.
Ps. Niby w cm teraz zero różnicy, ale waga spadła. Więc zmieniłam pasek.
czarnaowca001
15 sierpnia 2014, 23:36Nie poddawaj się! To tylko błąd, a dziś jest nowy dzień. :-) Ja też ostatnio załamałam się wyglądem swoich ramion. No skoro skupiłam się na nogach, to trudno się spodziewać, żeby spadało z ramion... I wiesz co wymyśliłam? Że zapiszę się na jakiś boks i zrobię z tych łap użytek. ;-) A do tego czasu będę ćwiczyć aeroboks z płytą i z ciężarkami. Śmieciowe jedzenie gryzie się z ruchem, więc jak tylko wrócisz do ruchu, to przejdzie Ci chęć na takie rzeczy. :-)
Aethureth
11 sierpnia 2014, 00:54Nie poddawaj się... Każdy ma prawo do potknięć, ale najważniejsze jest podnieść się i dalej walczyć o siebie... Swoją drogą ramiona to moja największa zmora... nienawidzę ich ćwiczyć ...
motiviann
10 sierpnia 2014, 15:38no to lody ostawiaj do lodowki na inny czas, a teraz zrobcos dla siebie. moze spacer, maseczka=peeling , pomaluj pazury, albojoga? co tylko chcesz, ale nie zamartwiaj sie za duzo!!
vitafit1985
10 sierpnia 2014, 11:58Bierz się w garść, a nie szukaj wymówek! Co to ma być? Jak się nie ogarniesz, to zawsze będziesz płakać przed lustrem, widząc ramiona. A za rok o tej porze możesz być z tych ramion bardzo dumna;-) Ale od jedzenia śmieciowego jedzenia dumy nie przybędzie:)
ksiezniczka
10 sierpnia 2014, 06:31waga spada więc aż takiej beznadziei nie ma. Walczysz o siebie dwa miesiące, to świadczy o tym że ciągle się nie poddajesz, a to ważna. U mnie przez pół roku waga stała, byłam na diecie, nie byłam i tak w kółko. Potrzebny Ci jakiś nowy bodziec, aby zacząć działać na 100%. Może poszperaj w necie, znajdź jakiś filmik motywujący czy historii kogoś komu się udało, znajdź coś co pchnie Cię krok dalej. Dasz radę, tylko zacznij od główki a nie ciała)))
thule
10 sierpnia 2014, 01:30Nie zaczynasz wciąż od zera. Z każdym małym krokiem (wyjściem na siłownię, zjedzeniem czegoś zdrowego zamiast niezdrowego itp.) przybliżasz się do szczupłej sylwetki :) Nawet, jeśli potem znowu waga pójdzie na chwilę w górę pod wpływem jakiegoś szaleństwa, to jednak Twój organizm przyzwyczaja się do zdrowych nawyków - to nigdy nie idzie na marne!
PANDZIZAURA
9 sierpnia 2014, 23:30Jutro znowu wstanie słońce , a jeśli nie na niebie to życzę Ci go w sercu i w głowie.Wszystko zaczyna się w naszych myślach. Nawet kiedy jestem kompletnie rozbita staram się odnaleźć choć mały słoneczny promyk.
brukselka!
9 sierpnia 2014, 23:19Zdarza się i tak. Miałam to samo ostatnio. Jutro będzie nowy dzień. Głowa do góry:)