Odkopywanie pamiętnika, to już chyba moja tradycja.
- Zaczęłam go prowadzić w 2010. Wtedy to ważyłam najwięcej bo 74 kg! Studia, egzaminy, dużo działalności na rzecz uczelni. Lubiłam pochłaniać słodycze przy pracy umysłowej, ehh... i taki efekt...
- Potem, długo, długo nic... Przerwałam prowadzenie pamiętnika do 2015. I po tych 5 latach doszłam już do wagi 66,3 kg. Motywacja - ślub latem 2016. I nawet udało się. W dniu ślubu mogłam dojść do ok. 65 kg. Było ok. Potem już się o wadze nie myślało, tylko żyło miłością
- A dzisiaj mamy kwiecień 2018. Jestem już prawie 2 lata po ślubie. Mamy cudownego prawie rocznego brzdąca ( w ciąży dobiłam do 86 kg). A waga z rana to 64,1 kg i jakoś tak cały czas ma tendencje spadkową mimo, że nie stosuje żadnych dietetycznych wyrzeczeń. Dziecię, bieganie i 4 piętro robią swoje
- Spadek wagi jest u mnie ewidentnie procesem długofalowym.
- Od miesiąca wróciłam do biegania, po prawie 2 letniej przerwie i już mam za sobą jedne zawody. Fakt, że tylko 5 km, ale powoli przygotowuję się na dłuższe dystanse.
Tym razem postaram się wrócić do systematycznego prowadzenia pamiętnika.
I Promise!