dzień diety powoli dobiega końca. Musze przyznać, że jak na razie radzę sobie calkiem nieźle. Dzisiaj będąc a sklepie nawet nie zajrzałam na półkę ze słodyczami. :) W sumie to nawet nie chcialo mi się nic słodkiego (czytaj: chyba z tego powodu zima nas wcześniej dopadnie ).
Uwielbiam eksperymentować z jedzeniem. Dlatego więc zrobiłam dzisiaj surówkę. Pokroiłam w cienkie paski seler naciowy, seler korzeniowy, 1/4 młego pomidora, małą marchewkę i wszystko zalałam 4 łyżeczkami jogurtu naturalnego, a wszystko posypałam natką pietruszki. Aaaaaa!, wszystkie warzywa na surowo i z odrobiną przypraw: ziół prowansalskich ( bo pięknie pachną), pieprzu kajeńskiego (bo dobrze działa na trawienie), imbiru( dobryu na żołądek i inne ustrojstwa) i pieprzu czarnego ( bo bez pieprzu nie ma jedzenia).
Jak chcecie to wypróbujcie, ale uprzedzam, że ja jestem dośc oryginalna pod względem jedzienia. Dla mnie smakowało :D