Zauważyłam dziś, że podczas swojej diety (która trwa już 3 tygodnie) nauczyłam się dość prostej w swojej istocie rzeczy, na którą wcześniej bym nie wpadła.
NIE MUSZĘ JEŚĆ WSZYSTKIEGO OD RAZU.
Mianowicie,
w momencie kiedy coś sobie gotuje i zajmuje to całą patelnie i jest tego obiektywnie dużo to nie ma nigdzie nakazu jedzenia tego wszystkie na raz.
Przecież mogę coś podzielić na dwie porcie i zjeść połowę kiedy indziej.
Chyba od dzieciństwa mam tak wtłoczone w głowie, żeby jedzenia nie zostawiać. Przez to jadłam za dużo.
W mojej diecie wiele dań dzieli się na dwie lub więcej porcji i zjada się jedną potrawę przez dwa lub więcej dni.
Przecież to jest genialne.
Kolejny mur w mojej głowie runął. Cieszę się z tego bardzo bo dopiero jak runął to się zorientowałam, że tam w ogóle był.
Ten wewnętrzny przymus jedzenia wszystkiego do końca wiązał mi ręce. Taka prosta rzecz a tam mi życie utrudniała.
Wolfshem
23 stycznia 2021, 22:54No odkrycie roku! ;) Ale wiem, co masz na myśli. Ja czasem coś gotuję "na parę dni" a wieczorem już nic z tego nie zostaje 🙈 Fajnie, ze Ci się udaje z tym walczyc!
Dammaris
25 stycznia 2021, 10:23Staram się zmieniać swoje myślenie, od tego wszystko się zaczyna ;)
CzarnaAgaa
23 stycznia 2021, 20:19a mury runą... nawet tych wieloletnich nawyków Brawo Ty !
Dammaris
25 stycznia 2021, 10:23Dziękuję! ;)