Ależ mnie tu dawno nie było....
Tak w skrócie to najpierw schudłam, potem po świętach kilogramów trochę wróciło, próbuję się po tym odkuć ale waga mi się zepsuła i pokazuje, że ważę 12 kilogramów. Chyba muszę kupić nową a szkoda bo tę miałam jakieś 1,5 roku.
Nie ćwiczę. Kompletnie. Chyba trochę spoczęłam na laurach. Nasłuchałam się komentarzy jak to świetnie wyglądam, poczułam się w swoim ciele trochę lepiej i straciłam czujność. Może inne by miały motywację żeby dawać z siebie więcej ale u mnie to działa odwrotnie.
Ostatnio miałam trochę kryzysowe samopoczucie. Uznałam, że niszczę siebie, że jestem dla samej siebie bardzo surowa. Od czasu do czasu zdarzają mi się destruktywne zachowania, zauważyłam to dość wyraźnie, jest tych zachowań więcej niż myślałam. Naprawiam to. Większą moc naprawczą ma jednak miłość niż złość. Dlatego chcę się skupiać na miłości, na pozytywnych stronach wszystkiego. Nie wystarczy zmienić zachowanie, trzeba zmienić myślenie.
Dobrej niedzieli Wam wszystkim :)
angelisia69
3 kwietnia 2016, 13:36oj tak zeby cos zmienic,wpierw trzeba zaczac od siebie i od swojego myslenia.Podchodzac negatywnie do wszystkiego niczego nie osiagniemy i przyjdzie nam za to kiedys odplacic.A optymisci ktorzy sie pozytywnie nastrajaja maja o wiele latwiej w zyciu ;-) Co do wagi,to najwiekszy blad,ze jesli juz sie sobie podobasz to zaczynasz folgowac "no bo co mi zaszkodzi" i tak coraz czesciej az spowrotem waga powraca.Ja nie odchudzam sie od dawna a codzien cwicze i panuje nad posilkami.Powodzenia i usmiechu
Dammaris
3 kwietnia 2016, 16:48Otóż to! Dzięki :*
CookiesCake
3 kwietnia 2016, 11:35A może zamiast się ważyć to zacznij się mierzyć? Nie musiałabyś wydawać kasy na nową wagę ;D
Dammaris
3 kwietnia 2016, 16:49W sumie to też o tym myślałam i właśnie dopóki nie mam nowej wagi to używam centymetra ;) może przy nim już zostanę, kto wie ;)