Jest noc. Jest po burzy.
Jest czas na chwilę refleksji. Jestem po kilku porażkach, które przypomniały mi, że od samych dobrych chęci się nie chudnie, że to się nie stanie bo mi się to po tylu latach zmagań ze swoim ciałem należy. To nie jest tak, że to przypadek, że mam za dużo ciała.
Jak sobie patrze na swoje życie, to widzę jakieś takie wielkie opuszczenie. Przy mnie nie było nikogo, kto mógłby mi pomóc zbudować właściwy obraz siebie, nauczyć jak o siebie dbać. Nikogo kto by dał mi to co konieczne do tego żeby potem nie szukać rekompensaty w jedzeniu, w zagłuszaczach typu telewizja. Odkąd pamiętam byłam zdana sama na siebie. Na początku zabrakło miłości a potem wszystko poszło nie tak.
Jedzenie, kompulsywne jedzenie, zaburzenia odżywiania... nadal mam bulimię, nie oszukujmy się...
Obecnie wychodzę z dołka, wystarczyło trochę zaufania, ktoś mnie docenił, sama siebie doceniłam. Teraz widzę wszystko inaczej ale konsekwencje zostały i chyba długo jeszcze będę się z tym wszystkim zmagać.
Najgorsze jest to, że nie potrafię rozmawiać ze swoją rodziną. Ranimy siebie nawzajem. Są dla mnie jak obcy ludzie.
Na nich nie mogę liczyć. Na siebie też nie bo ciągle zawalam w takich ważnych sprawach. Ale jest Ktoś na kogo mogę liczyć :) On mnie z tego bagna wyciągnął i pomoże doprowadzić to wszystko do końca...
Dobrej nocy :*
PrzesuwaczPixeli
21 lipca 2015, 23:21Zacne zdjęcie masz ;]
Dammaris
22 lipca 2015, 20:26Dzięki ;) nic tak nie cieszy oka jak goła baba :P szczególnie męskiego oka :P
PrzesuwaczPixeli
22 lipca 2015, 20:37Krajobraz ;]