No i się nie udało utrzymać dietkowania od sobotniego popołudnia aż po niedzielę.
Niestety
Prawda jest taka, że nie da się trzymać diety będąc u kogoś w gościach. Chylę czoło jeśli się komuś to udało. Bo jednak jeść trzeba. No więc ja jadłam. Mniej ale niestety w jedzeniu znalazły się także produkty, których jeść nie powinnam w tej chwili.
Jednak pochwalę się dziewczyny, że ciasta ani tortu nie ruszyłam
i ćwiczyłam w sobotę wieczorem brzuszki - tego nie odpuszczę!
Jednak waga lekko w górę.
Za to dziś z pochyloną głową polecę wieczorem na siłownię, by chociaż trochę spróbować spalić to co zdobyłam.
A z takich małych rewelacji:
Znalazłam centymetr i choć wiedziałam, że pomiary nie będą zadowalające, to postanowiłam się zmierzyć...
Ale gdyby były zadowalające to przecież, by mnie tu nie było!!!
A jednak jestem
i będę długo
Dodatkowo?
Zrobiłam zdjęcia swojego brzuchola i "kurzych skrzydełek"
I wrzucę je na Vitalię, gdy dojrzeję...
A tymczasem poczytam, co tam u Was ciekawego
Dieta76
26 czerwca 2012, 17:10to chyba tylko w naszym kraju - przecież jesteśmy super gościnni (dużo, tłusto), no a z drugiej strony gospodarzom się nie odmawia (wszystkiego trzeba spróbować) i tak się wychowałyśmy MY - uczestniczki tego forum
cosmo000
25 czerwca 2012, 22:46ach te weekendy, znam ten ból, a w gosciach to juz kompletnie przechlapane, albo się obrażą, jak nie zjesz, albo zjesz i sama masz kacora moralnego potem :)
maaaj
25 czerwca 2012, 18:39Takie zdjęcia to świetna motywacja do działania. A w odpowiedzi na Twoje pytanie: żadnych suplementów diety nie stosuję.
smoothly
25 czerwca 2012, 14:48ja takich rzeczy sobie nie odmawiam, ogólnie uważam że wszystko jest dla ludzi, raz na jakis czas można zjeść i batona i czekoladę i pizzę i wszystko. po prostu przy gorszych dniach myślę że po co mi to wszystko? po co się męczyć? takie wielkie zwątpienie mnie ogarnia :(
Julcia0050
25 czerwca 2012, 14:31Skoro tylko trochę Cię przybyło, to za 3-4 dni śladu nie będzie :)) trzymam kciuki! :)
subaruimpreza
25 czerwca 2012, 14:19Hej, ja też mam problem gdy idę w goście, tyle że ja nie muszę jeść tego co mi nie wolną. Problem tkwi w gospodarzach, których łatwo jest urazić, że się nic nie je. Ja mam na to sposób. Biorę kawałek ciasta na swój talerzyk uśmiecham się ładnie, a gdy gospodarz się odwraca czy nie patrzy kawałek ciasta ląduje na talerzu mojego chłopaka. Zazwyczaj na takich imprezach obżeram się toną owoców... ;)