Na wstępie dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim wpisem...
W środę jakoś tak mi się ulało i musiałam przelać w pisane słowa to co jest w głowie. Myślę, że z racji tego, że akurat spotkała mnie przykrość to jeszcze dodało czerni a może było punktem zapalnym.
Nieważne. Ważne, że samo wypisanie się, plus spojrzenie na to co napisałam - niejako Waszymi oczami - bardzo dużo mi dało.
Uświadomiłam sobie, że nie bardzo jest na co czekać, że jak dalej będę odwlekać schudnięcie (podświadomie) to już na pewno nie spełni się moje największe marzenie.
Nie chcę robić rewolucji, bo to się skończy jej upadkiem. Na teraz - małe kroki, takie żeby mi w nawyk powchodziły, a potem kolejne zmiany.
Od środy:
- nie tknęłam słodyczy, słonych przekąsek ani gazowanych napojów
- patrzę na to co jem, może nie jest idealnie ale zdecydowanie lepiej
- oglądam na yt różne filmiki z gatunku fit, "doładowuję się" pozytywnie
- na zakupach kupiłam tylko to, co odżywcze.
Może dla kogoś to śmieszne kroki, ale dla mnie małe cegiełki, z których mam zbudować siebie na nowo.
I tak zrobię.
.
Magiczna_Niewiasta
14 września 2018, 14:10Powoli wszystko pozmieniasz i będzie dobrze. Zrób tak by było Ci jak najłatwiej, a wtedy będzie większa szansa, że nie rzucisz diety.
studentka1986
14 września 2018, 12:55I właśnie tak powinnaś zacząć - już jesteś lepiej nastawiona, bo Ci się to udaje :). Ja też tak odwlekałam to chudnięcie, zawsze "coś", a to stek bzdur był! Trzeba tylko znaleźć na siebie odpowiedni sposób. I to się tyczy wszystkiego nie tylko wagi. Piszesz może pamiętnik? pamiętnik to doskonała forma zrzucania napięcia i negatywnych emocji. Tam sobie możesz ulżyć.