Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
powróciłam - relacja z weekendu na krawędzi:D


A więc najważniejsze zyje:):) niby kajaki fajny sport ale jednak niebezpieczny.. wiec oto w sobote popłynaliemy na pierwszy spłym który w założeniu miał trwac 2h nam zajal jedyne 5,5h przerwa co chwila na fajke drineczka jedzenie( wiec muffinki znikneły w pierwszej kolejnosci) były wywrotki kajakowe co w rzece pełnej prądów wcale takie wesołe nie jest:D zgubiłam okulary przeciwsłoneczne które sie utopiły dobrze ze ja nie heheh

Poniej dotarlismy na camping.. warunki mega spartanskie jeden wielki na miot i my 24osobniki jedyna beczka z rzeczami do której dostał sie woda była oczywiscie ta z chlebem wiec jedlismy na kolacje mieso z miesem i camembertem:D  pozniej zaczał sie alkohol który miał bardzo szybki efekt bo całym dniu machania w wodzie, wiec poszłam spac cos koło 24h kradnąc z kumpela komus materac:D pozniej długo nie spałam bo co chwila ktos wchodził i darł pyska:D wiec generalnie rano wszyscy bylismy bardzo rześcy

Na śniadanie uwaga uwag jedlismy camemebrt i mieso bob tylko to nam zostało buhahha

następny spływ miał trwac 4h dla mnie był nieco krótszy gdyz płyniemy płyniemy nagle wszystkie kajaki stop był wypadek na odcinku gdzie były tzw ''szybkie zjadzy'' kolesc utknal pod woda i była cała acja ratunkowa, wiec kiedy juz mu sie udało wyjsc to zaczelismy spływac po kolei tylko ze było naprawde niebezpieczne i ja i mój kolega utnelismy miedzy skałkami a tym najwieszym prądem kajak nam sie obrocił w druga strone ja dostałam paniki ze juz nie wejde wiecej do kajaku i zaczeła sie acja ratunkowa... czyli moj kumpel wyszedł przez skały ja mu kopnełam kajak co wcale nie było takie proste.. on popłynal dalej a ja sie powspinałm zeby wyjsc i tak oto zostałam sama.. wiec była laska z rezerwatu która zadzwoniła do naszej firmy o którwej beda jechac na poszukiwanie grupy jak skoncza i facet mial mnie zabrac po drodze, tylko ze ta droga to była oddalona od jakies 30min dobrej wspinczki wiec ja w stroju kapielowym z kapokiem i wiosłem popylam tak prze las... i poznij czekałam na drodze jak jakis pieprzony neptun... bez jedzenie( tylko ten ser z rana) dobrze ze miałam wode bo było jedene 30st w cieniu i tak oto po 4h dołaczyłam do mojej ekipy... 

a tutaj kilka fotek z miejsca gdzie bylismy( foty z netu)





Wiec generalnie było super!!!

Dzisiaj mam wolne bo moje szefostwo jest martwe po naszym weekendzie huhehe, ja tez mam dosyc wszystko mnie boli nawet tyłek!!!

Teraz bardziej na temat czyli dieta.. wiec wczoraj jak wrocilismy godz 22 jadłam pizze, bo była taka głodna że masakra!!! po drodze tylko jakies lody i kanapka na potrzymanie funkcji życiowych:)

co do wagi do jest 1kg na plusie ale mysle ze to alko jeszcz i żacie w jelitach za to cm spadły jupiii ( cały 1cm w udzie i 1 w brzuchu)

Ide sie ogarnąc i do sklepu zrobic jakies zakupy to przeciez trzeba cos jesc:)


  • paauulinaa

    paauulinaa

    17 czerwca 2013, 20:56

    hehe grunt to się dobrze bawić :D sama przez las? :D ja bym nie dała rady :D

  • ibiza1984

    ibiza1984

    17 czerwca 2013, 16:25

    Łosz kurde, patrzę na zdjęcia i mniemam, że musiało tam być rewelacyjnie. Dobrze, że to tylko okulary, a nie Ty :)

  • misia32

    misia32

    17 czerwca 2013, 12:26

    a gdzież to?

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.