Więc wczoraj napadłam na słodycze, najpierw było kulturalnie u kolezanki kilka cisteczek,po czym miałam isc na fitness więc mowie spoko spale poznij lekka kolacja i bedzie git.. ale nie tzn na siłownie doczłapałam chociaz juz w metrze zle sie czułam miałam 40 min do zajec wiec mowie pobiegam więc wskoczyła gazelka na bieżnie i jak zaczełam biec to dziękuje bardzo łeb mi zaczął pulsowac i migrena sie zbiliza, mowie nic nie poddam sie wiec przerzuciłam sie na marsz.. pozniej niestety w szatni prawie umarłam wiec nie zostało mi nic innego jk zebrac sie do domu ehhh... gdzie sie naolejkowałam i mi przeszło wiec poznij głupia ja wziełam zeżarłam moje wafle ( 700kcal!!!!!) i jeszcze 2 tosty z nutellą!! no czy ja jestem normalna ja się pytam???????
Więc dzisiaj trzeba te kalorie jakos wyrównac więc plan jest taki zeby spalic te 700wstretnych kcal na fitnesie!!!!!!!
i Zeżreć troche mniej dzisiaj co by bilans był na zero..
dam znac wieczorem jak mi poszło łatwiej bedzie mi wytrwac jak juz wam powiedziałm jak ma wygladac mój dzień
Po ćwiczeniach a więc byłam 2 h
1h - rmp - 220kcal
1 h - body atack - 350kcal
Razem - 570kcal - no nie dobiłąm do 700 no ale trudno za to ograniczyłam sie z jedzeniem wiec spoko
Zjesc te 570 kcal to czsem nawet 5 minut nie potrzeba ale żeby je spalic to masakra!!! normalnie to niedekwatne:)
paauulinaa
14 czerwca 2013, 09:36hehe żeby było tak łatwo to same modeleczki wokół by chodziły :) 2 h ćwiczeń ?:D Gratuluję, dla mnie to nierealne :D
Dushyczka
13 czerwca 2013, 21:55też myślę, że to jest niesprawiedliwe;) i staram się nie spinać, ale czasami się nie da :)
takaja27
13 czerwca 2013, 18:04swiat sie nie zawali, nadrobisz wpadke