Trochę to trwało, ale w końcu jestem. Nie żebym się jakoś szczególnie cieszyła z powodu dla którego znów tu jestem... :P
Cieszę się, bo w końcu znów jem przyzwoicie. Waga pokazała mi wynik jakiego jeszcze w życiu nie widziałam, więc nie mam wyjścia.
Trzymajcie kciuki!
isaa
19 stycznia 2015, 18:46Ale Cię dawno nie było :) powodzenia! Ja też walczę nadal...
ertna
19 stycznia 2015, 15:49Powodzonka ...trzymam kciuki :)